Przejdź do głównej zawartości

Czas na dyskusję nr.8

Ostatnio przywołałam trochę wspomnień. Spodobał mi się tamten temat i teraz chciałabym zapytać o coś podobnego.
Kto zaszczepił w was miłość do książek?
W moim przypadku byli to rodzice. Mama czyta mniej od taty, ale zawsze gdy jechali do miasta kupowali mi jakąś małą książeczkę w kiosku. Bez niej mogli się nie pokazywać w domu. Pewnego dnia wracaliśmy od babci i po drodze mijaliśmy bibliotekę. Razem z tatą poszłam się tam zapisać i to z nim wypożyczyłam swoje pierwsze lektury. Pamiętam, że była to pierwsza część serii o Tomku Wilmowskim i zbiór baśni polskich. 
Dzięki komu wy jesteście molami książkowymi?

Zapraszam was na mojego nowego bloga, gdzie dzisiaj kolejny, mam nadzieję ciekawy przepis

Komentarze

  1. W moim przypadku również była to mama. Też zawsze dostawałam jakąś książeczkę. Gdy podrosłam to już sama podbierałam jej książki z półki i do dzisiaj mi to nawet zostało ;) Zawsze znajdę u niej jakiś ciekawy i godny przeczytania tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie więcej książek znalazłabym chyba u taty :) Mama częściej czyta gazety i rozwiązuje krzyżówki :)

      Usuń
  2. W sumie to... nie wiem. Mama czytała mi jak byłam mała, ale raczej rzadko. Czasem czytała mi starsza siostra, ale to też sporadycznie. Już jako dziecko miałam swoją kartę w bibliotece i zawsze, kiedy mama szła wypożyczyć sobie książki, szłam z nią po bajki, ale nie byłam wtedy takim molem książkowym, jak teraz. W sumie to moja prawdziwa przygoda z książkami rozpoczęła się, kiedy wypożyczyłam ze szkolnej biblioteki w podstawówce pierwszy tom Harry'ego Pottera. Zaczęłam czytać i czytam do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Harrego Pottera czytałam jakoś późno, chyba w gimnazjum. Z pewnością miałam już wtedy za sobą Zmierzch i Wiedźmina :)

      Usuń
    2. O, to ja odwrotnie, Zmierzch był za namową koleżanek dopiero pod koniec gimnazjum :)

      Usuń
  3. No cóż, nieskromnie napiszę, że miłość do czytania książek otrzymałam w genach od mamy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tata- podczas gdy mama kupowała mi książki edukacyjne (przez które zraziłam się do czytania), tato wziął mnie raz do księgarni i kazał samej wybrać powieść. Od tego czasu przez pewien czas chodziliśmy co tydzień do sklepu i kupowaliśmy ,,Martynkę".

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak byłam mała mama uczyła mnie wierszyków, które wypisywała z książek do zeszytu, który mam do tej pory :) Rodzice kupowali mi książeczki, miałam ich mnóstwo, jednak mama czytała umiarkowanie, nie jakoś bardzo, więc oni tylko zaszczepili tę miłość, która potem się rozrosła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że nikt , samo jakoś przyszło. Już w dzieciństwie sama czytałam sobie po jednej baśni braci Grimm na dobranoc. Jeśli chodzi zaś o samą umiejętność czytania to zdecydowanie mama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz :) Czyli właśnie tak musiało być :)

      Usuń
  7. Moi rodzice ani siostra nigdy dużo nie czytali. Jestem jedynym molem książkowym w rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
  8. ja sama się zakochałam w książkach ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja sama poczułam miłość do książek odkąd nauczyłam się czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja nie mam pojęcia po kim odziedziczyłam miłość do książek, ponieważ w mojej rodzinie nikt, a nikt nie lubi czytać, chociaż moje babcia mi mówiła, że jak kiedyś była młoda to czasami czytała, więc może mam po nie miłość do literaturyj? Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, moja rodzina dużo czyta, więc myślałam, że to zawsze dziedziczy się po kimś :)

      Usuń
  11. dużą rolę w tym, że ja czytam na pewno spełniła moja nauczycielka z gimnazjum od polskiego a jednocześnie wychowawczyni. Zadawała dla chętnych bardzo ciekawe lektury. Może też troszkę moja mama..... niby moja mama czyta dużo, ale jakoś mnie specjalnie nie namawiała do czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nauczyciele od języka polskiego to raczej odstraszali od czytania :)

      Usuń
  12. Dziadek zawsze czytał ze mną bajki, babcia też i zawsze kupowała takie książeczki o Reksiu, Bolku i Lolku itp. Jak miałam 5 lat to już potrafiłam czytać i nie wyobrażam sobie życia bez czytania :) Mama i tata też czytają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to podobno nawet nie wiadomo kiedy nauczyłam się czytać, nikt mnie nie uczył :)

      Usuń
  13. Mnie zachęcił brat. On czytał, ja nie. Chciałam zobacyzc co o w tym widzi i zapytałam sie go jaka ksiazkę mi poleca. Polecił Harrego Pottera. Cała seria pokazała mi, że książki kryją w sobie wspaniałe przygody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O czyli coś innego, bo większość raczej mówi o rodzicach, dziadkach, a tu brat :)

      Usuń
  14. U mnie mama, która przez kilka lat była bibliotekarką :D Ale podobnie jak Tobie, mnie też tata podrzucił Tomka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich książki z młodości, więc podrzucają swoim dzieciom. Moimi książkami młodości był Zmierzch, wampiry i chyba raczej będę podrzucać Anię z Zielonego Wzgórza i Tomka swoim dzieciom :)

      Usuń
    2. i Musierowicz i Mikołajka :D

      Usuń
  15. W moim przypadku była to mama. Jak z bratem byliśmy mali to zawsze wieczorem czytała nam bajki na dobranoc, później jak już umiałam czytać (miałam 5 lat i czytałam płynnie) to ja czytałam na głos. Brata niestety nie udało się zaszczepić miłością do książek. Ale jestem mega wdzięczna za to mamie :)

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem wdzięczna za to rodzicom, z resztą gdy umiałam czytać, miałam bujną wyobraźnię to jakoś nauka wydawała się zawsze łatwiejsza :)

      Usuń
  16. Rodzice, zwłaszcza tata i bibliotekarki z podstawówki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W podstawówce to pamiętam, że nawet ja byłam przez jakiś okres bibliotekarką :)

      Usuń
  17. Nie wiem, nie pamiętam kto mnie "zaraził" czytaniem. U mnie w domu zawsze wszyscy czytali, mieliśmy małe mieszkanie i cała jedna ściana była przeznaczona na książki - stały w dwóch rzędach. Książki zawsze były częścią mojego mikro świata i chyba już tak zostanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto raz zaczął to już będzie czytał do końca życia :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan