Przejdź do głównej zawartości

224.Gwiazd naszych wina

Tytuł: Gwiazd naszych wina
Autor: John Green
Stron: 310
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2013
Moje zdanie: Naczytałam się o niej samych pozytywów i z miejsca chciałam ją przeczytać. Długo polowałam na nią w bibliotece i w końcu się udało. 
Hazel to szesnastolatka, która nie ma normalnego życia. Cały czas nosi przy sobie aparat tlenowy i urządza sobie maratony seriali w telewizji. Choruje na raka. Kiedy poznaje Augustusa jej życie nabiera nowych barw. Czy ta historia ma szansę zakończyć się happy endem?
 Ciężka książka. Została wychwalona przez miliony nastolatków na całym świecie. Przetłumaczona na wiele języków. Spróbuję zastanowić się w czym tkwi jej fenomen. Może dlatego, że współczesna młodzież ma dość owijania w bawełnę. Jeżeli chcą przeczytać o raku wśród ich rówieśników to chcą prawdy. To z pewnością pozwala lepiej poznać potrzeby osób chorych, które są takie same jak my. Oni nie chcą współczucia, ale normalnego traktowania, to daje więcej siły do dalszej walki z chorobą. Bohaterowie nie są płytcy, to dojrzali młodzi ludzie, którzy mają swoje zdanie, wartości i poglądy. Chyba o takich ludziach chcemy czytać. 
Wątek miłosny jest bardzo delikatny, ale i niezwykle wzruszający. Płakałam podczas jej czytania. Zupełnie nie spodziewałam się takiego zakończenia. Autor mnie całkowicie zaskoczył. Jest to niezwykła opowieść. Nie tylko o chorobie, ale i miłości, przyjaźni. Wartościach, które są tak ważne, ale w dzisiejszych czasach odeszły troszkę w niepamięć. Z pewnością zapamiętam ją na długo. Polecam
Ocena:6/6

Komentarze

  1. Póki co jedynie oglądałam film, ale mam zamiar przeczytać książkę, gdyż dochodzą mnie głosy, że jet o niebo lepsza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obejrzałam pół filmu, a w ten weekend mam w planie drugie pół :)

      Usuń
  2. Czytałam, ale niestety nie wywarła na mnie tak pozytywnego wrażenia jak na Tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod wypowiedzią :)

      Usuń
    2. To dobrze, że na mnie jednak wywarła. Bałam się, że po tylu pochwałach mi się nie spodoba :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam, choć zamierzam, dlatego cieszy mnie ogromnie Twoja mega pochlebna opinia.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że tobie też się tak spodoba :)

      Usuń
  4. Mi się bardziej podobał film od książki, choć książkę czytało mi się dobrze. Czekam na inne ekranizacje twórczości autora :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie mogę zgodzić się z zakończeniem, ponieważ ja coś czułam, że historia właśnie tak się skończy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w dalszych planach lekturę GNW, bo chciałabym wyrobić sobie na temat tej książki opinię. Dużo osób wychwala, zaskakująco dużo i się zastanawiam, czy na przekór wszystkim znajdę jakiś haczyk w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  7. próbowałam ją czytać, ale coś mi nie spasowała, odłożyłam na później :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również czytałam o książce same pozytywy, a teraz jeszcze Twoja recenzja. I jak tu nie sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pół filmu przeryczałam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie oglądam i zrobiłam sobie od niego przerwę :)

      Usuń
  10. Czytałam "Szukając Alaski" i rewelacyjne nie było, więc jakoś mnie nie kuszą powieści tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tej jeszcze nie czytałam, ale chcę się kiedyś sięgnąć :)

      Usuń
  11. Przeczytam na pewno. Może dostanę tę książkę pod choinkę. Mam nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Twórczość Greena nadal przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan