Teraz o chyba najbardziej znanym wosku Yankee Candle. Kto słyszał o paleniu wosków, słyszał i o nim.
Na pierwszy rzut oka intryguje swoim kolorem. Jest czarny.
Gdy powąchamy go jeszcze przed zapalaniem jest słodki.
Pod odpaleniu nie tylko słodki, ale zaczynamy wyczuwać kokosową nutę. Dalej kwiaty i drzewo cedrowe.
Mam wrażenie, że ten kokos jest tak przypalany. Ciekawy zapach, który nie jest tak mocny jak Honey Blossom, ale delikatnie otula. Kojarzy mi się z nocą, subtelnością, słodyczą, która przeradza się w namiętność i zaskoczenie. Jest owiany jakąś słodką tajemnicą. Piękny zapach na jesienne wieczory.
Rozczarował mnie ten zapach
OdpowiedzUsuńJa też spodziewałam się cudów, ale ich nie było :)
UsuńCzarnego wosku jeszcze nigdy nie miałam, ale chętnie go kupię, skoro zapach ma ładny.
OdpowiedzUsuńDelikatny i piękny :)
UsuńTeraz, bez srawnej prawej ręki, raczej nie będę bawiła się w palenie wosku. Może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńZdrówka w takim razie życzę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie znoszę takich rzeczy - wosków, kadzidełek, bo strasznie drażnią mój węch i od razu dostaję od nich bólu głowy... :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że ja tak nie mam :)
UsuńNie lubię zapachu kokosa, więc na ten wosk się niestety nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJest dużo różnych do wyboru :)
UsuńTak opisałaś to całe zapalanie, ze aż poczułam zapach... muszę w końcu sobie kilka wosków sprawić, tylko że ciężko je dostać... Chyba tylko przesyłka przez internet mi zostaje :)
OdpowiedzUsuńJa zamawiam je tylko przez internet :)
UsuńNie lubię takich rzeczy, ani trochę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
Usuńu mnie ostatnio pachną olejki z bambusowymi patyczkami, ale te woski mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są :)
UsuńJeszcze nie paliłam tego zapachu, zawsze mi jakoś umyka. Może kiedyś nadrobię, jak już wypalę ten nadmiar zapasów Yankee :)
OdpowiedzUsuńJa mam dopiero trzy :)
Usuń