Przejdź do głównej zawartości

Podsumowanie lipca

Lipiec już za nami. Lato w tym roku jakieś kapryśne. Jednego dnia trzeba chodzić w kurtkach, drugiego tropikalne upały. Pierwszą połowę lipca spędziłam najpierw na szukaniu dobrego laptopa do pisania pracy licencjackiej oraz próbach zwrotu wadliwego towaru. Zamówiłam laptopa przez internet z odbiorem do salonu Komputronika. Okazało się, że działa on dużo gorzej niż mój dziesięcioletni sprzęt, wiatraczek buczy jak odkurzacz. Powiedziano mi, że tak ma być. Gdy jednak okazało się, że moje dziecko zdąży się wyspać kiedy ten komputer się uruchomi postanowiłam go zwrócić. Znów były przeprawy ze zwrotem, kurierem. Generalnie już teraz będę kupować wszystko w sklepie. Ciekawa jestem jak rozwiąże się ta sprawa, ponieważ od tygodnia cisza, zero kontaktu ze strony sklepu, ani komputera, ani pieniędzy ze zwrotu. Pracę musiałam zacząć pisać na starym laptopie. Pewnie myślicie sobie, że kto pisze pracę we wakacje. :) Ja. W roku akademickim może być z moim dzieckiem ciężko, trzeba coś nadgonić.
Oprócz tego w lipcu miały być wakacje, a mąż wyjechał w delegację. Nawet nie czuję, że rymuję. :) No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Mam więcej czasu na czytanie i gotowanie.
W lipcu przeczytałam 8 książek. Wynik, który przebił wszystkie miesiące tego roku. Jestem z niego bardzo dumna i cały czas chcę więcej. Ostatnia powieść tak rzutem na taśmę została skończona praktycznie o północy. 
Książką, która najbardziej mi się spodobała. Wywołała najwięcej emocji. Na tyle, że ciężko było napisać mi jakąś konkretną recenzję. Pewnie domyślacie się, że to wspaniałe Bez serca.
Tradycyjnie gdy klikniecie w tytuł zostaniecie przeniesieni do recenzji.
Dalej dwie powieści. Jedna to niesamowicie dopracowana saga rodzinna opowiadająca o rodzie warszawskich hotelarzy. Z tajemnicami, zdradami i klątwami rzuconymi na cały ród. Hotel Varsovie
A do tego zmuszająca do refleksji książka o życiu na emigracji i Londynie - Jutro będzie koniec świata
W lipcu przeczytałam też niesamowicie zwariowaną, ciepłą powieść obyczajową - Teoria zakalca Dagny Przybyszewskiej
Próbowałam również zastąpić drogeryjne kosmetyki tymi domowymi z Sekretami urody babuszki
Wprawdzie trochę nie w temacie, ale od 21 sierpnia w Rossmannie będzie promocja -49 na kosmetyki do pielęgnacji ciała. Ja już nie mogę się doczekać, na taką okazję czekałam. Myślę, że warto kupić olejki Alterry, które wykorzystam do olejowania włosów oraz kremy do ciała Isany. Wysmarowałam już kilka opakowań i bardzo sobie chwalę. Napiszcie w komentarzu to jeszcze dokładnie pokażę, które polecam.
W lipcu odbyłam też podróż do Gruzji za sprawą Gruzja. W drodze na Kazbek i z powrotem
Ostatnią książką przeczytaną w lipcu były Oczy Eugena Kallmanna. Ciekawy thriller, który kompletnie porwał mnie swoim klimatem. Muszę zacząć czytać więcej skandynawskich powieści, jak dawniej.
Jedyną książką, która nie przypadła mi bardzo do gustu, kompletnie się w niej nie odnalazłam jest Srebrny widelec. Oby w sierpniu nie było nawet jednego takiego zgrzytu.

W lipcu za sprawą książki Bez serca, która zmusiła mnie do słodkich wypieków znalazłam przepis na idealne ciasto kruche. Jest nie tylko proste w przygotowaniu, świetnie smakuje, ale też nie ma w nim białek jaj, a więc może je jeść mój synek.
Na taką większą formę do tarty potrzebujecie tylko jedno opakowanie margaryny lub masła, 3/4 szklanki cukry pudru, pół małej łyżeczki proszku do pieczenia, trzy szklanki mąki, 2 małe żółtka. Margarynę ucieramy z cukrem. Gdy zwiększy swoją objętość powoli dodajemy żółtka. Ucieramy. Dodajemy proszek do pieczenia i mąkę. Miksujemy. Wykładamy na formę. Dziurkujemy widelcem. Pieczemy w 180 stopniach przez 25 minut, do suchego patyczka. Dobre zarówno do położenia na nim jakiś owoców jak na zdjęciu wyżej, na ciasta. Ciekawe czy będzie tak samo smaczne w spodzie sernika?
Jak minął wasz lipiec?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan