Przejdź do głównej zawartości

136.Żydowska narzeczona

Tytuł: Żydowska narzeczona
Autor: Luigi Guarnieri
Stron: 244
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2008
Moje zdanie: Abigail Lopes da Costa i Ephraim Paradies to para kochanków przedstawionych na słynnym obrazie Rembrandta van Rijn. Obserwujemy historię ich miłości. Jednocześnie już w czasach współczesnych Rebeca Lopes da Costa zakochuje się we włoskim pisarzu. Co łączy te dwie historie?
 Dzisiaj będzie bardzo krótko. Nie wiedziałam, że dzień w szkole może tak wymęczyć, a i książka mnie nie zachwyciła. Zakochiwanie się w sobie, poszukiwania kochanków przedstawione poprzez pryzmat historii pary z obrazu to ciekawe i piękne posunięcie. Szkoda tylko, że wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Autor chociaż wymyślił ciekawą historię nie pozwolił jej się rozwiną i zaciekawić czytelnika.
 Liczyłam na uczucia, emocje, a tu w większości czytałam nudny monolog głównego bohatera, który narzeka na świat, ludzi i samego siebie, ponieważ nie jest w stanie się zakochać. Dziwne, przecież to chyba przychodzi samo, a nie na zawołania, bo ja chcę i już. Czytało mi się bardzo wolno jak na tak mało stron. Czy polecam? Może ktoś się skusi i jemu się spodoba ja z pewnością nie będę jej miło wspominać.
Ocena: 2+/6

Komentarze

  1. No cóż, w takim razie omijam szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej. Po takiej chłodnej opinii i niskiej ocenie to raczej nie zamierzam ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takiej recenzji na pewno nie siegne po ta książce, już sama fabuła mnie nie przekonuje wiec mysle, ze nawet bez twojej recenzji nie przeczytałabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wypożyczyłam w ciemno, gdybym coś wcześniej o niej wiedziała pewnie bym nie wzięła

      Usuń
  4. Raczej po nia nie siegne po Twojej recenzji...

    OdpowiedzUsuń
  5. nie lubię takich flaków z olejem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*