Recenzja ta pojawiła się już na moim blogu na Onecie. Postanowiłam opublikować ją również tu, ponieważ chcę jechać wypożyczyć sobie trzecią część. Drugiej nie zrecenzuje, ale może niektórzy nie wiedzą jak to wszystko się zaczęło. Robię to specjalnie dla Was.
Tytuł: Biała Masajka
Autor: Corinne Hofmann
Stron: 301
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2006
Moje zdanie: Gdy Corrinne razem z narzeczonym Marco wyjeżdża do Kenii myśli, że będzie to zwykła wyprawa, oderwanie się od szarej rzeczywistości. Z pewnością nie spodziewa się, że tam znajdzie miłość swojego życia- masajskiego wojownika Lketingę i zamieszka w tym kraju.
Wspaniała książka. Nie spodziewałam się, że tak mnie zainteresuje. Byłam razem z Corrine- autorką, która po latach spisała swoje życie w Afryce. Łatwe ono nie było, bo musiało dojść do zderzenia kultury europejskiej i tą prostych Masajów. Ci ludzie mają zupełnie inną mentalność. Oczywiście kobiety mają najgorzej. Za mąż wychodzą w wieku kilkunastu lat. Potrzebne są tylko do prac w domu i rodzenia dzieci. Nie mogą się sprzeciwiać mężowi, który żon może mieć kilka. Tyle ile jest w stanie wyżywić. Zdenerwowało mnie to, ale nic nie poradzę. Taka jest tam kultura, tradycja i kobiety muszą się z tym zgadzać. W takich chwilach myślę, jak to dobrze, że urodziłam się w Polsce.
Podobało mi się postępowanie Corrine. Potrafiła walczyć o swoje. Do rzucenia wszystkiego- domu, rodziny, pracy wystarczył jej zwykły impuls- widok pięknego Masaja. Może jest to działanie zbyt gwałtowne, ale odrobina takiego szaleństwa by się w życiu każdemu przydała. Wiele osób przestrzegało autorkę, ale ona nic sobie z tego nie robiła. Działała tak, jak podpowiadało jej serce. Jak czytamy na końcu, nigdy niczego nie żałowała. Przynajmniej przeżyła coś niesamowitego.
W książce odnajdziemy też wiele ciekawostek o życiu codziennym Masajów. Corrine mieszkała w ich wiosce, gdzie brakowało wody i pożywienia, więc coś niecoś podpatrzyła. Na końcu znajdziemy kilka zdjęć przedstawiających autorkę i Lketingę. Pozwoliły mi uwierzyć, że to o czym czytam działo się naprawdę. Teraz trochę o stylu. Pani Hofmann opisała swoje życie, choć pisarką jako taką nie była. ,,Biała Masajka” to jej debiut. Trochę się tego obawiałam, wrażenie spotęgował brak dialogów. Jednak gdy zaczęłam czytać nawet na to nie zwróciłam uwagi. Słownictwo jest proste, czyta się szybko i łatwo. Okładka przedstawiająca białą kobietę, wojownika masajskiego na tle sawanny ma w sobie to coś. Polecam! Nie znajdziecie tu przewodnika, opisów przyrody. Otrzymacie prawdziwą historię kobiety, która nie bała się walczyć o marzenia. Otrzymacie Afrykę: dziką, niebezpieczną, ale jak magiczną.
Ocena: 5+
Jak ja już dawno nie widziałam u Ciebie tak długiej opinii :) No, no :D Nie mniej książka nie jest w moim guście i raczej sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia.
PS: Zapraszam na ostatnie chwile konkursu ;]
PS 2: Byłabyś taka dobra i wyłączyła ochronę anty-SPAM? Ułatwia to komentowanie, a na Blogspocie rzadko zdarza się spam ;]
Wiesz, zauważyłam, że jeśli książka jakoś szczególnie mnie wzruszy opinia wychodzi dłuższa. Kolejne będą już jednak dużo krótsze, ponieważ chciałabym pododawać to co napisałam jeszcze we ferie w trakcie przygotowań do egzaminów. Obiecuję, że się poprawię i postaram bardziej przyłożyć do kolejnych recenzji. Co do ochrony anty-SPAM to zapomniałam, że jej nie wyłączyłam, a więc dzięki.;)
Usuńoglądałam film z tego co pamiętam i płakałam ;) jednak moze mogłabym odświeżyć sobie pamięć książka?;) pomyśle, bo nie lubie czytać czegos po obejrzeniu filmu, ale tu moze zrobię wyjątek ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, nie jestem jeszcze całkowicie przekonana do tej książki...
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i pamiętam, że spore wrażenie na mnie wywarła... obie części zresztą... film też obejrzany :)
OdpowiedzUsuńOd dawna chcę ją przeczytać ;D Co najlepsze - pierwszą jej recenzję przeczytałam właśnie na Twoim dawnym blogu i to wtedy trafiła na moją listę i czeka na swoją kolej ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele pozytywnych recenzji tej książki jednak nadal nie miałam okazji się z nią zapoznać. muszę to szybko zmienić;)
OdpowiedzUsuńOglądałam ekranizację książki i z chęcią przeczytałabym oryginalne źródło, choć teraz, po obejrzeniu filmu, będzie trochę gorzej - wszystko będzie jasne. Mimo wszystko książka pewnie jest lepsza ;)
OdpowiedzUsuńjuz niedługo ją dopadnę ;) ależ jestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuń