Tytuł: Anioł Johnny
Autor: Danielle Steel
Stron: 126
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2004
Moje zdanie: Autorka ta jest znana przede wszystkim z licznych powieści obyczajowych. Na pierwszy raz postanowiłam sięgnąć po właśnie tą. Dzisiejsza recenzja może być trochę nieskładna, piszę ,, na gorąco”, jeszcze trzęsą mi się ręce, a samo spojrzenie na okładkę wywołuje łzy. Chyba już widzicie, że mi się podobało.
Siedemnastoletni Johnny jest powszechnie przez wszystkich lubiany. Ma kochającą dziewczynę, bardzo dobre wyniki w nauce, w sporcie też. Chociaż w domu czasami nie jest dobrze, sama obecność chłopaka potrafi czynić cuda. Dzieje się tragedia, gdy w bal maturalny chłopak ginie w wypadku samochodowym. Cały czas jednak czuwa nad swoimi bliskimi.
Żadna książka nie wywołała u mnie takich potoków łez. Nigdy. Może dlatego, że uświadamia nam jaka śmierć jest nieuchronna i nieoczekiwana. Jest młody chłopak, chce iść na studia, z dziewczyną planuje wspólną przyszłość, a tu ułamek sekundy i jego życie się kończy. Chyba właśnie dlatego tak mną ta książka wstrząsnęła. Bohater jest w podobnym do mnie wieku i ta miłość do tej dziewczyny, która została tak pięknie opisana. Jest tu też wątek rodziny, która nie może pogodzić się ze stratą.
Autorka pięknie pisze, jednak nie używa bardzo wyszukanych słów. Gra na naszych uczuciach, wzrusza, smuci. Gdzieś tam jednak widać promyczek słońca, który daje nadzieję na poprawę losu. Okładka niezbyt mi się podoba, ale to się nie liczy. Wiem, że wiele osób zarzuca tej książce niemożliwość zaistnienia takich wydarzeń i przewidywalność. Nie dla mnie, w życiu się tak nie wzruszyłam i taka jest moja subiektywna ocena.
Ocena:6/6
W czasach gimnazjum bardzo lubiłam sięgać po książki Steel, a najbardziej do gustu przypadła mi powieść "Duch" (polecam!). Teraz moje gusta trochę się zmieniły, ale chętnie sięgnę po recenzowaną przez Ciebie książkę - czasami lubię się wzruszyć ;) A co do okładek, to ta jeszcze nie jest tragiczna, zobacz sobie okładkę książki "Toksyczni panowie", jest straszna. Sama powieść też...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sprawdziłam i rzeczywiście masz rację co do tej okładki :)
UsuńCzytałam dawno temu, zrobiła na mnie dobre wrażenie i do tej pory miło ją wspominam
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przeczytała:) Bardzo podoba mi się opis, który mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, okładka wręcz zniechęca do sięgnięcia po książkę, ale Twoja recenzja brzmi interesująco. :)
OdpowiedzUsuńOh, jestem strasznie zrażona do tej autorki. Nie dotknę nawet jej powieści. ;P
OdpowiedzUsuńLubię twórczość Danielle Steel i jak do tej pory żadna książka tej autorki mnie nie zawiodła, dlatego z czystą przyjemnością chętnie poznam ,,Anioł Johnny''.
OdpowiedzUsuńMoja mama uwielbia twórczość Steel, jednak mnie nie ciągnie do jej książek.
OdpowiedzUsuńtrochę nie moje klimaty, chyba już wyrosłam z takich ckliwych romansów :)
OdpowiedzUsuńNa polce zalega kilka ksiazek tej autorki, sa mojej mamy, jednak ja nie mialam okazji jeszcze po nie siegnac:) po maturze bede nadrabiac zaleglosci ksiazkowe, na razie nie mam na czytanie czasu:(
OdpowiedzUsuńA ja tej autorce podziękuję...
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie :) jak znajdę chwilę czasu, to po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńJak na razie chyba jednak sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńLubię książki Danielle Steel, bardzo łatwo się czyta i pochłania bez reszty!
OdpowiedzUsuńMiłego wieczorku ;)
Mam zupełnie inne odczucia. Nie potrafię zrozumieć tej autorki. Raz się zraziłam i to tak bardzo, że nie sądzę, iż ponownie do niej wrócę. ;)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej ciągnie mnie do tego typu książek ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic tej autorki, ale mam zamiar przekonać się jak pisze i o czym :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedną z niewielu kobiet na świecie, które jeszcze czekają na odpowiedni moment, by sięgnąć po Steel :) ale nadrobię
OdpowiedzUsuń