Tytuł: Niebo jest wszędzie
Autor: Jandy Nelson
Stron: 366
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2011
Moje zdanie: Spotkałam się z opinią, że komuś na początku ta książka się nie podobała, a później zmieniła się jej opinia o niej. Jak było ze mną?
Lennie i jej starsza siostra Bailey są ze sobą bardzo zżyte. Wychowują się z dość ekscentryczną babcią i wujkiem, powierzają sobie najskrytsze sekrety. Po prostu są zawsze razem. Do czasu, gdy Bailey umiera, a jej cierpiąca siostra zaczyna zbliżać się do jej równie zrozpaczonego chłopaka Toby’ego. W tym samym czasie do szkoły przychodzi nowy chłopak- Joe. Czy Lennie może być jeszcze kiedyś szczęśliwa?
Spodobała mi się, ale dopiero gdy przeczytałam całość. Popatrzyłam na nią z perspektywy. Na początku byłam zniesmaczona i oburzona zachowaniem Lennie i Toby’ego. Do tego te przemyślenia głównej bohaterki na temat chłopaków. Po jakimś czasie zauważyłam jednak wiele podobieństw do Lennie i wpadłam na dobre. Z każdą kartką podobała mi się coraz bardziej. Gdyby nie to dziwne uczucie pomiędzy Lennie, a Tobym byłoby tak od początku. Wtedy jednak książka nie byłaby taka niesamowita. To ją odróżnia od innych lektur.
Jest to bardzo dobra książka dla młodzieży. Opowiada o wielu ważnych problemach: śmierć najbliższej osoby, odejście rodzica i to o czym w opowieści jest najwięcej czyli pierwsza miłość, namiętność. Wiele razy byłam bardzo wzruszona. Dobrym zabiegiem było umieszczanie listów, wierszy przed prawie każdym rozdziałem. Urozmaicało to lekturę.
Z bohaterów najbardziej polubiłam Joe’go z tym jego wiecznym optymizmem. Lennie i Toby na początku mnie denerwowało, ale zrozumiałam, że dwoje ludzi, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji po prostu ciągnie do siebie. Do końca to ich jednak nie usprawiedliwia. Pierwszy raz spotkałam się z niebieską czcionką w książce. Ciekawy zabieg, jeszcze bardziej wskazujący nam motyw nieba. Podsumowując, trzeba się z nią po prostu zmierzyć. Nie jest łatwa, oburza nas, ale przede wszystkim zmusza do zastanowienia. Jeśli już wsiąkniemy to na dobre. Ja czytałam ją jeden wieczór.
Ocena:4+/6
Książka w planach, niestety chyba nie prędkich, ale jestem jak najbardziej za ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, aż przeczytasz i poznam twoją opinię
UsuńNiebieska czcionka, w sumie ciekawy pomysł, rzadko stosowany ;-) Po Twoim opisie całkiem ciekawie to brzmi, szkoda tylko, że to młodzieżówka ;-)
OdpowiedzUsuńNo ja się nigdy z czymś takim nie zetknęłam. Oj tam, to co, że młodzieżówka. Polecam ją każdemu :)
UsuńJestem w trakcie poszukiwań ciekawych młodzieżówek i chyba "Niebo jest wszędzie" jest jedną z nich :)
OdpowiedzUsuńJest ciekawa i dość kontrowersyjna :)
UsuńKurcze, zauważam, że w prawie każdej książce pojawiają się dwie męskie postacie rywalizujące o względy bohaterki... mimo to książka mnie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, bardzo często można się z tym spotkać
UsuńCiekawy zabieg z tą niebieską czcionką. Zdecydowanie coś innego. Myślę jednak że książka jest odrobinę infantylna, dlatego nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie powiedziałabym, że jest infantylna. Bohaterowie czasami zachowywali się bardzo dojrzale, a do takiej sytuacji w jakiej oni się znaleźli chyba nikt nie jest przygotowany
UsuńKsiążka już za mną i ogóle pozytywnie ją wspominam, chociaż też przyznam, że na początku byłam oburzona zachowaniem Lennie i Toby’ego, lecz z czasem mi przeszło.
OdpowiedzUsuńJa też raczej pozytywnie będę ją wspominać
UsuńCiekawa recenzja
OdpowiedzUsuńJa również pozytywnie ją wspominam, choć zbyt mocno to ona mnie nie zachwyciła ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja ją tak sobie wspominam. Nie lubię takich książek. :/
OdpowiedzUsuńOd dawna jestem ciekawa tej książki, jednak nigdy nie mogę jej trafić w bibliotece :/
OdpowiedzUsuńW mojej bibliotece mało kto wypożycza, a więc rzadko mam taki problem, ale czasami się zdarza
UsuńMłodzieżówka, czy nie młodzieżówka, ale temat zdaje się całkiem poważny i warty przeczytania. A pomysł na zabawę z formą, czcionką, też wydaje sie ciekawy.
OdpowiedzUsuńTak, temat jak najbardziej poważny i trudny
UsuńMnie oprócz historii zaintrygowała niebieska czcionka , muszę sprawdzić jak zareagują na nią moje oczy
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeszcze nigdy nie spotkałam się z niebieską czcionką w książce! A to zaskoczenie! A i z Twojego opisu, jak zawsze Kochana świetnego, czuje się zachęcona do poznawania losów bohaterów, potrafisz zainteresować i to bardzo ;)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu ;)
Dziękuję :) Ja też byłam bardzo zaskoczona gdy ją otworzyłam, ale fajnie się czytało
UsuńFajny pomysł z tą czcionką;-) Ciekawa jestem, czy oczy odczuwają jakąś różnicę podczas czytania. A powieść mam w swoich planach czytelniczych, na pewno kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie ma różnicy
Usuń