Przejdź do głównej zawartości

Nazywają mnie śmierć Klester Cavalcanti

Zwyczajny facet jakich wielu. Kochający ojciec, czuły mąż. Julio Santana. Co odróżnia go od tysięcy podobnych mu mężczyzn? Fakt, iż jest on płatnym zabójcą, na swoim koncie ma aż 492 osoby. Może napiszę inaczej – pół tysiąca ludzkich istnień. Zdziwieni? Nie możecie ułożyć sobie tego w głowie. W moim przypadku takie wrażenie występowało przez całą lekturę tej książki.

Klester Cavalcanti to brazylijski dziennikarz śledczy, zdobywca wielu prestiżowych nagród. Napisanie tej książki zajęło mu wiele lat, wiele godzin telefonicznych rozmów z Julio Santaną, prób przekonania go do ujawnienia swojej tożsamości i opowiedzenia w swoim życiu. Na uwagę zasługuje tu fakt, że autor nie napisał jej w formie tradycyjnego reportażu czy nawet biografii. To historia, w której dziennikarz spróbował przelać na papier wszystkie wydarzenia i emocje im towarzyszące, o których opowiedział mu najskuteczniejszy płatny zabójca na świecie. Czyta się to wszystko jak najlepszą powieść akcji, na jednym posiedzeniu przy kubku herbaty połykałam 100 stron. Jestem bardzo ciekawa na ile te wszystkie przemyślenia, rozterki i emocje głównego bohatera zostały opowiedziane przez Santanę, a na ile to interpretacja dziennikarza. Faktem jest to, że książka nie opisuje najsłynniejszych zabójstw dokonanych przez Santanę, raczej jego drogę do stania się zabójcą na zlecenie. Julio urodził się w biednej rodzinie, mieszkającej w małej wiosce gdzieś w amazońskiej puszczy. Każdego dnia rano wychodził na polowanie. To właśnie w lesie, podczas tropienia zwierząt i oddawania do nich celnych strzałów nauczył się swojego zawodu. W wieku 17 lat, jego stryj namówił go do zabicia na zlecenie pierwszej ofiary.

Nie mieści mi się w głowie jak w jednym człowieku może istnieć tyle charakterów i oblicz. Julio Santana to osobowość pełna wzajemnie wykluczających się przeciwieństw i poznanie go było fascynującym przeżyciem. Jego historia jest tak przerażająca, że aż nieprawdopodobna, a jednak to życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze. Z jednej strony czytanie o jego młodości było dla mnie ogromnie ciekawe i intrygujące, z drugiej przecież to losy mordercy, który zabił blisko pół tysiąca osób. Mężczyzn, kobiet. Zdarzały się dzieci. Z tym, że istnieją ludzie zdolni do zabicia dziecka za określoną sumę pieniędzy nie mogę pogodzić się najmocniej. Jak człowiek, który mocno kocha swoje dzieci może dokonać takiego czynu? To pytanie kłębiło się w mojej głowie cały czas podczas czytania tej książki. Zwłaszcza, gdy mogłam odrobinę wniknąć do umysłu bohatera, przekonać się, że nim też targają emocje, rozterki, wyrzuty sumienia.

Nazywają mnie śmierć to napisana niezwykle lekko, ciekawie i z pomysłem historia najskuteczniejszego zabójcy na zlecenie, właściwie początków jego ,,kariery”. Wciąga od pierwszych stron, porywa i przeraża faktem, iż wydarzenia w niej opisane są realne. Nie oszukujmy się jednak, takie mroczne klimaty intrygują i rozpalają umysł każdego wielbiciela kryminałów i thrillerów. To miłośnicy tych gatunków będą najbardziej zadowoleni z lektury. Mnie pochłonęła całkowicie, zostawiła w głowie trochę pytań, a jeszcze większy mętlik dotyczący dróg, które ludzie wybierają w swoim życiu i pobudek, które nimi kierują. Ta książka, której nie da się przeczytać bez emocji, a to chyba w tym całym czytaniu najważniejsze.
Ocena: 4+/6
Tytuł: 494.Nazywają mnie śmierć
Autor: Klester Cavalcanti
Stron: 317
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2019
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Muza

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan