Przejdź do głównej zawartości

45.Coraz dalej od siebie

Tytuł: Coraz dalej od siebie
Autor: Louise Dean
Stron: 282
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2006
Moje zdanie: Do luksusowego hotelu na Karaibach przyjeżdżają dwie starsze pary. Jan i Anemiekie De Grot na swój ostatni urlop, ponieważ mąż jest ciężko chory na raka i lekarze nie dają mu już wiele szans na przeżycie. Dorothy i George Davisowie na takie wakacje wybrali się po raz pierwszy, ufundowała im je wnuczka. Wszyscy zauważają, że w ich związkach dzieje się bardzo źle, ciągłe kłótnie i nieporozumienia sprawiają, że żyją oni coraz dalej od siebie.
Książka ta to debiut literacki autorki, została nagrodzona w Wielkiej Brytanii. Mnie w ogóle nie zachwyciła. O ile sam pomysł przeniesienia dwóch rozpadających się par na Karaiby wydał mi się bardzo dobry, to z wykonaniem było znacznie gorzej. Nie dość, że strasznie trudno mi się czytało, to losy tych ludzi wcale mnie nie ciekawiły. Ile można czytać o kolejnym przyjęciu, czy śniadaniu w hotelu?
Dodatkowo przeczytałam ją i nie wyniosłam z niej żadnych wniosków. Z bohaterów przypadła mi do gustu chyba tylko Dorothy. Miła, starsza pani, która próbowała walczyć ze swoją chorobą. Takie postacie mnie zawsze rozczulają. Jej mąż to zupełne przeciwieństwo. Czasami potrafił być czuły, ale najczęściej krzyczał jeśli kobieta o czymś zapomniała. Małżeństwo De Grot cały czas się tylko nawzajem okłamywało i robiło zamieszanie. Przestraszyła mnie ta książka i zasmuciła, myślę tylko, że nie taka starość mnie czeka. Podsumowując, to liczyłam na lekką, wakacyjną lekturę z pięknymi widokami w tle. Kompletnie się zawiodłam.
Ocena: 1+/6

Komentarze

  1. Okładka zachęca, że książka będzie typowo wakacyjna. Sam pomysł na jej napisanie również ciekawy. Ale jak widzę po Twojej recenzji, to potencjał był, ale został zmarnowany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś ciężko trafić na lekką, dobrą książkę. Ostatnio same buble się trafiają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wina rynku. Większość wydawnictw wydaje książki jak leci, wychwalają na okładkach, a w środku co? Dno.

      Usuń
  3. Widzę kolejną nietrafioną typowo lekką książkę. Szkoda, bo okładka przyciąga wzrok, a sam pomysł wydaje się ciekawy :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po Twojej recenzji to ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż... przynajmniej starsze panie nie "kochały" się z karaibskimi ratownikami, jak to było w pewnej książce, którą porzuciłam po kilkunastu stronach. Nie pamiętam już jej tytułu i nie zamierzam szukać :)
    Zapraszam do mnie, tam także recenzja książki idealnej na wakacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja nie wiem czy to nie była ta sama książka. Po prostu w recenzji tego nie opisałam, ale takie incydenty też były ;)

      Usuń
  6. Kochana a co myślisz o książkach Tolkiena?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam dokładnie rok temu we wakacje. Trzeba im poświęcić więcej czasu, ale są bardzo ciekawe i pasjonujące ;)

      Usuń
    2. Ja własnie jedną czytam,serjo czytam:)i jak narazie podoba mi się chyba po ekranizacji włascy pierścienia tak mnie wciągneła

      Usuń
  7. Po okładce myślałam, że coś fajnego, a tu taka zła ocena... No cóż, książka nie dołączy do moich planów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że kiepska. W takim razie, nie przeczytam. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego jak zobaczę tytuł i okładkę, napalę się na to, to później jest taka krytyka książki? :<

    Zawsze tak jest! ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. eee faktycznie, takie flaki z olejem

    OdpowiedzUsuń
  11. będę omijać z daleka, ale jakby nie Twoja recenzja to pewnie okładka by mnie skusiła :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan