Przejdź do głównej zawartości

Isana Krem do ciała z masłem shea i kakao

Dzisiaj zaprezentuję Wam kosmetyk, który zakupiłam z myślą o włosach. Olejowanie lubię, ale chciałam przekonać się jak to jest z kremowaniem. Dla niewtajemniczonych. Nakładamy na włosy krem lub balsam, w którym znajdziemy dużo odżywczych olejków, naturalnych składników. Trzymamy pod czepkiem. Niektóre dziewczyny stosują to nawet na całą noc, ja raczej po godzinie myję włosy. Jak wrażenia? O tym poniżej.
Na początek pobawimy się ze składem
Skład: Aqua, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Ethylexyl Stearate, Cocos Nucifera Oil, Butylene Glycol, Cetyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Panthenol, Copernicia Cerifera Cera, Theobroma Cacao Butter, Sodium Cetearyl Sulfate, Parfum, Isopropyl Palmitate, Carbomer, Phenoxyethanol, Tocopheryl Acetate, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Coumarin.
Na pierwszym miejscu oczywiście, woda, później gliceryna. Już na początku widzimy olejek kokosowy. Znakomite działanie natłuszczające i nawilżające zarówno jeśli mówimy o włosach jak i skórze całego ciała.  Trochę dalej widzimy masło shea, które na te kilka moich recenzji przewinęło się już kilka razy. Bogate właściwości nawilżające. Panthenol- inaczej witamina B5.  Działa łagodząco i przeciwzapalnie. Jeśli chodzi o włosy to znakomicie je nawilża i pogrubia, zapobiega rozdwajaniu końcówek. Następny jest wosk Carnuba. Był też w pomadce z Lovely. Zapobiega wysuszaniu. Masło kakaowe. Dalej nic nie zauważyłam co by mnie zainteresowało. Zaznaczam, że nie jestem specjalistką od składów.
Nie widać zbyt dobrze, ponieważ już kończę ten krem, ale ma on delikatnie brązowawy odcień. Taka kawa z mlekiem, ale z raczej z tylko kilkoma kroplami kawy. Krem nie jest zbity, bardzo łatwo się rozsmarowuje i z lekkością sunie po skórze. Jest bardzo wydajny. Nie potrzeba go dużo, aby posmarować duży kawałek ciała. Nie wchłania się długo.  Jeśli chodzi o zapach to jest średnio słodki, przypomina budyń i mleko skondensowane. Znacie ciasto 3bit? To ma on identyczny aromat. Podoba mi się, jednak w trakcie stosowania zdążył mi się już trochę zużyć. 
Jeśli chodzi o nawilżenie to na skórze sprawuje się bardzo dobrze. Nogi po depilacji posmarowane tym kremem są ukojone. Nie wiem czy poradziłby sobie z mega przesuszoną skórą, ale u mnie daje radę. Na włosach jest jeszcze lepiej. Po umyciu są one miękkie, nawilżone, delikatnie odbite od nasady, nadaje im objętość. Świetnie się układają i niesamowicie błyszczą. Po żadnym innym specyfiku nie uzyskałam takiego blasku na włosach. Zapach delikatnie utrzymuje się do następnego mycia.
Jest zamknięty w dużym pojemniczku. Fajnie, że można wydobyć go do samego spodu, nic się nie marnuje. 
Podsumowując, krem będę bardzo miło wspominała. Na razie mi się znudził, ale kiedyś kupię go po raz kolejny. Jego oliwkowy brat już czeka na używanie. Cena też jest bardzo zachęcająca. Krem znajdziemy tylko w Rossmannach. Kupimy go za około 10 złotych, w opakowaniu znajduje się 500 ml. 



Komentarze

  1. Myślę, że kiedyś sobie nakremuję. Aktualnie bawię się różnymi olejami, bo mam przerażająco przesuszone włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś odstąpiłam od olejowania, ale teraz dzięki blogowi, ponieważ chcę zrecenzować olejek znów zaczęłam. Bardzo dobrze

      Usuń
  2. Jakoś bałabym się nałożyć na włosy krem, który jest do ciała. Wolę typowe maseczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi to nie przeszkadza, ale czego ja na tych włosach nie miałam :)

      Usuń
  3. Cena bardzo przystępna, choć przyznam się szczerze, że na włosy nigdy kremu nie nakładałam, ale spróbuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, tylko nie na każde włosy to niestety działa, a jak nie to zużyjesz do ciała

      Usuń
  4. Może kiedyś spróbuję :) dużo dobrego o nim słyszałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcześniej też dużo o nim kupiłam, aż musiałam przekonać się na własnej skórze

      Usuń
    2. oczywiście słyszałam, nie wiem jak ja to napisałam

      Usuń
  5. Ja do ciała i włosów stosuję olej kokosowy i sprawdza się świetnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleju kokosowego jeszcze nie miałam, ale planuję zakup

      Usuń
  6. Jeszcze nie kremowałam włosów, ale może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja niestety jestem uczulona na produkty marki Isana Rossman:( Szkoda bo widziałam kilka fajnych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wpadłabym na to, żeby krem nałożyć na włosy. :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Skład nie jest całkiem naturalny, ale jeśli Ci służy i ie uczula Cię, to żaden problem. :-)

    Ciekawa jestem zapachu... :-)

    A co do kremu na włosy - dziś pierwszy raz próbuję tej metody!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że skład mógłby być lepszy, ale jednak na początku jest i olej kokosowy, i masło shea. Czasami pisze, że są, ale tylko na końcu składu.
      Trzymam kciuki, żeby twoje włosy akurat dobrze na nią zareagowały, bo nie zawsze tak jest

      Usuń
  10. mama ten kremik i bardzo go lubię, a skład ma nienajgorszy

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś też nigdy nie pomyślałam, by kremować włosy :D Ale moje raczej nie potrzebują takich zabiegów, więc daruję im taki eksperyment :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajna recenzja Kochana, właśnie mi przypomniałaś, że go mam w swoich zbiorach ;) Już się ciesze, że go wypróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy sposób na nawilżenie włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba trzeba sie skusić na to masełko bo wiele dziewczyn go poleca :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan