Przejdź do głównej zawartości

Sylveco, lekki krem nagietkowy

Czy tanie może być naturalne i dobre? Przekonajmy się. Sylveco to polska firma produkująca kosmetyki naturalne w cenie 20 złotych z groszami. Taniocha jak na taki skład.
Znajdziemy tu olej z pestek winogron, olej sojowy, masło shea, olej arganowy, jojoba, betulinę, ekstrakt z aloesu, nagietka. Jeszcze długo by wymieniać. Jest on polecany cerze trądzikowej. 
Jest zapakowany w kartonik, na którym przeczytamy o wszystkich składnikach, w środku jest jeszcze ulotka.
Krem dostajemy w opakowaniu z pompką, mamy pewność, że wykorzystamy go do ostatniej kropli, wszystko działa, nie zacina się.
To jednokrotne naciśnięcie pompki, dla mnie to nawet trochę za dużo, dlatego nie dociskam jej do końca. Krem jest niesamowicie lekki, puszysty. Nie wyczuwamy żadnego zapachu. Szybko się rozsmarowuje, nie potrzeba go dużo, przez co jest strasznie wydajny. Gdy się wchłonie można wyczuć taki delikatny film, lekko klejący, który zupełnie mi nie przeszkadza. Używam go rano. Bardzo dobrze nawilża i odżywia cerę. Suche skórki zniknęły. Buzia jest wygładzona i jednolita. Może nie daje jakiś spektakularnych efektów w walce z trądzikiem, ale może być uzupełnieniem pielęgnacji. 
Szkoda, że z dostępnością u niego ciężko, ja swój kupiłam w sklepie zielarskim.
Już jutro zapraszam was na posumowanie lutego

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j...

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego z...

Podsumowanie listopada

Nie wiem jak wy, ale ja właśnie uświadomiłam sobie, że za miesiąc o tej porze będziemy myśleć o Sylwestrze i podsumowaniach roku 2018. Nie wiem kiedy minęło, mam wrażenie, że od października odkąd wróciłam na studia czas zaczął płynąć trzy razy szybciej. Też tak myślicie? Podsumowanie robię trochę wcześniej niż zwykle, ponieważ jestem pewna, że nie uda mi się już skończyć rozpoczętych książek. Książek, no właśnie. Nigdy nie czytałam kilku na raz, ale myślę, że to świetna sprawa gdy czyta się pozycje o różnym ładunku emocjonalnym i odrębnej tematyce. Czasami powieść nam się podoba, ale po przeczytaniu 50 stron czujemy, że musimy ją już odłożyć. Wtedy taka zmiana klimatu mocno się przydaje. Koniec mojego wywodu, pora policzyć ile udało mi się przeczytać. W listopadzie przeczytałam 6 książek. Fajny wynik, satysfakcjonujący, ponieważ mam w tym miesiącu na koncie lekturę, którą nie dało się czytać szybciej i musiałam poświęcić jej sporo czasu. Mowa o książce Przemilczane Joanny Ostrow...