Przejdź do głównej zawartości

Ani złego słowa Uzodinma Iweala

Lubię książki, które się czymś wyróżniają. Czy to niezwykłą formą, stylem, czy też samą konstrukcją i poprowadzeniem całej historii. Sprawia to, że powieść zyskuje na wyrazistości, staje się wyjątkowa i godna zapamiętania. To właśnie cechy Ani złego słowa.

Niru to syn emigrantów nigeryjskiego pochodzenia. Mieszka w całkiem bogatej dzielnicy, dobrze mu się wiedzie. Dobrze się uczy, odnosi sukcesy sportowe, uczęszcza do kościoła. Ma jednak bardzo konserwatywnego ojca, który jest oburzony tajemnicą skrywaną przez chłopaka. Gdy Niru uświadamia sobie prawdę o swoich uczuciach nic nie będzie takie samo, rozpoczyna się podróż prowadzącego do tragicznego w skutkach finału.

Styl pisania autora to coś o czym trzeba napisać już w pierwszym zdaniu opinii. Według mnie, to najważniejsza cecha tej powieści, która jest w całości monologiem głównego bohatera. Dialogi bez wyróżnienia, zaznaczenia na początku mocno zwróciły moją uwagę, myślałam, że na lekturę tej książki będę musiała poświęcić mnóstwo czasu. Nic bardziej mylnego, gdy już się wczytałam mogłabym pochłonąć ją podczas jednego wieczoru, ponieważ towarzyszące czytaniu emocje sprawiają, że zachłannie przewraca się kolejne strony. Niru to bohater, z którym nie sposób się nie zżyć i nie kibicować mu, nawet mimo przeczucia, że wszystko skończy się fatalnie. Styl pisania autora pozwala całkowicie wniknąć do umysłu bohatera, dzielić razem z nim wszystkie jego wątpliwości, smutki i ogromne niepowodzenia. Poszukiwać własnej tożsamości i odczuwać wszystko to co jego osobiście dotyka. Wszelkie niepowodzenia w szkole, zagubienie, ogromne odrzucenie jakie spotkało go ze strony rodziny oraz jest częścią życia każdego czarnoskórego młodego mężczyzny. Specyficzny styl sprawia, że tekst odbiera się jako chaotyczny, poszarpany, nadaje mu mnóstwo dynamiki. Idealnie odwzorowuje to myśli młodego mężczyzny, który intensywnie poszukuje własnej drogi w życiu, spotyka go wiele krzywd i niesprawiedliwości. Ten zabieg literacki powoduje, że nie jest to książka, o której zapomnimy od razu po odłożeniu na półkę. Ja będę miała ją w głowie jeszcze przez długi czas.

 Ani złego słowa to książka, która na zaledwie niecałych 300 stronach porusza problem odrzucenia, poszukiwania własnej tożsamości, nietolerancji, segregacji rasowej i wszystkich rozterek dotyczących dojrzewania. Niczego nie traktuje po macoszemu, każdy aspekt jest pełny i poruszający w czytelniku czułe struny. To historia, która doskonale obrazuje współczesne społeczeństwa, gdzie niby twierdzimy, że nie godzimy się na jakąkolwiek nierówność, a jednak dajemy przyzwolenie na niezwykle krzywdzące zachowania. Zwłaszcza jednego fragmentu nie potrafię wyrzucić z głowy – tego gdzie bohater boi się, że podczas zwyczajnej kontroli drogowej, policjanci pomyślą, że posiada broń tylko ze względu na jego kolor skóry. Przeczytanie o tym w sposób jakbym to ja była uczestnikiem tych wydarzeń naprawdę robi wrażenie.

Powieść Ani złego słowa okazuje się dla mnie jedną z najlepszych przeczytanych w tym roku. To niezwykle ciekawie napisana, zapadająca w pamięć fatalistyczna opowieść o młodym człowieku poszukującym własnej tożsamości. Wywołuje poczucie niesprawiedliwości, bezsilności, mnóstwo smutku i uświadamia wiele spraw. Warto po nią sięgnąć, ponieważ nie jest duża gabarytowo, a jednak niesie ze sobą sporo treści.
Ocena: 5/6
Tytuł: 539. Ani złego słowa
Autor: Uzodinma Iweala
Stron: 272
Wydawnictwo: Poznańskie
Rok wydania: 2019
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan