Przejdź do głównej zawartości

Zbieranie kości Jesmyn Ward

Miasteczko Bois Sauvage w stanie Missisipi w przededniu rozpętania się prawdziwego piekła na ziemi – huraganu Katrina. Gdzieś w tym rozgardiaszu rodzina – czternastoletnia Esch, która właśnie dowiaduje się, że jest w ciąży, jej trzej bracia oraz nieudolny ojciec alkoholik.

Była morderczą matką siekącą do kości, ale pozwoliła nam przeżyć, choć zostawiła nas gołych, zdumionych, pomarszczonych jak niemowlęta, ślepych jak szczeniaki i wygłodniałych słońca jak świeżo wyklute małe węże. Zbieranie kości – Jesmyn Ward

Ten zaledwie jednozdaniowy fragment książki zagnieździł się w mojej głowie i nie pozwala mi przestać go analizować już od kilku dni. Myślę, że już to krótkie zestawienie słów pozwala zauważyć niezwykły kunszt autorki, która pisze dość surowo, naturalistycznie, nie szczędzi  prostych, ale mocnych porównań i opisów przez co trafnie wwierca się w serce. O Jesmyn Ward słyszałam sporo dobrego przy okazji opinii o jej poprzedniej książce wydanej w Polsce – Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie i teraz wiem już, że koniecznie będę musiała ją nadrobić.

Akcja książki toczy się w ciągu dwunastu dni, w trakcie których śledzimy codzienne życie Esch i jej rodziny powiązanych bardzo szorstkimi sznurkami relacji oraz przygotowania do Katriny, która na początku wydaje im się huraganem jakich przeżyli już wiele. Wydawać by się mogło, że mało się w niej dzieje, jednak na płaszczyźnie ludzkich odczuć mamy tutaj ogrom, który czasami miażdży swoją prostotą i surowością. Z książki Jesmyn Ward wyziera ogromna bieda, ubóstwo, brutalność ojca alkoholika, który najmocniej interesuje się znalezieniem kolejnego napitku, jednak silne relacje panujące pomiędzy rodzeństwem są niczym przedzierający się przez chmury promyk nadziei. Mnóstwo ich różni, są pełni żalu i wzajemnych pretensji, ale w poczuciu silnego braterstwa walczą razem ze światem. Choć książka opowiada o przerażającym żywiole, który zabrał wiele ludzkich istnień, majątków, zniszczył całe miasta, to jednak jest to przede wszystkim historia o nowych początkach i to budujące poczucie towarzyszyło mi ciągle podczas czytania tej książki.

Nie byłabym sobą, gdyby nie ujął mnie zupełnie inny aspekt niż resztę czytelników. Nie tylko wśród zgryzot Esch związanych z kiełkującym w niej życiem, ale nawet mocnych opisów rodzących się szczeniaków czy walk psów odnalazłam dające mi do myślenia fragmenty dotyczące macierzyństwa i kobiecości. Mimo uderzających różnic oddzielających mnie od bohaterki wystarczyło kilka zdań, bym zaczęła kiwać głową, analizować i czuć więź z dziewczyną. Esch to jeszcze dziecko, które łaknie ciepła, miłości i zrozumienia, ale totalnie rozumiem większość z jej obaw związanych z ciążą, macierzyństwem. Z tym, że w momencie pojawienia się na teście ciążowym dwóch pasków wszystko się zmienia łącznie z zachowaniem kobiety i jej spojrzeniem na świat, choć dzieje się to w zaledwie kilka minut.  

Zbieranie kości to proza specyficzna, być można nie dla każdego, ale wiem, że każdy powinien jej choć spróbować. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem surowości i prostoty tego języka, tego jak wwiercił mi się w pamięć i czuję, że wszystkie emocje zamiast słabnąć, ciągle się potęgują i pozwalają mi lepiej zrozumieć tę lekturę. Polecam!
Ocena: 6/6
Tytuł: 564.Zbieranie kości
Autor: Jesmyn Ward
Stron: 365
Wydawnictwo: Poznańskie
Rok wydania: 2020
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie