Tytuł: Wesele
Autor: Stanisław Wyspiański
Stron: 213
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Rok wydania: 1994
Moje zdanie: Pozytywizm w szkole już za nami. Lektury z tej epoki okazały się jednymi z najlepszych. Jak będzie z Młodą Polską?
Przyznam, że nie łatwo mi napisać tę recenzję. No bo o czym jest ta książka? O weselu. Właściwie tu mogłabym zakończyć. Nic z niej kompletnie nie wyniosłam, nie zaciekawiła mnie. Chociaż muszę przyznać przeczytałam ją w jeden dzień. Wszystko dzięki podziałowi na akty i sceny. W takich książkach kartki po prostu płyną. Nie zmienia to faktu, że bardzo mało zrozumiałam.
Książka jest naszpikowana symbolami. Dodatkowo jeszcze wiejską, bardzo starą gwarą. Jedyne co zapamiętałam to ,,Miałeś chamie złoty róg”. Bardzo ciężka w odbiorze.
Ocena:2/6
P.S. Ostatnio zauważyłam na blogu kilka komentarzy z kont anonimowych. Zapraszam do udzielania się zawsze. :)
Mnie też ,,Wesele'' nie zachwyciło. Jedynie film był jako taki.
OdpowiedzUsuńMoże film bardziej zrozumiem
UsuńMnie "Wesele" strasznie wymęczyło. Nieustannie trzeba było myśleć, analizwoać co i jak, kto co powiedział i co się wydarzyło.
OdpowiedzUsuńMnie też, niby niepozorna książka, a byłam po niej zmęczona
UsuńTrudno oceniać - klasyk i trzeba się z nim zmierzyć :)
OdpowiedzUsuńNiestety tak :)
Usuńmnie bardziej niż sama lektura "Wesela" wymęczyła Pani Polonistka, która strasznie chciała wiedzieć, co poeta miał na myśli :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy u mnie też tak będzie
Usuń