W końcu przyszła długo przeze mnie wyczekiwana wiosna. Wygrzałam się na tyle, że właśnie siedzę z paczką chusteczek koło komputera. Wiosna to moja ulubiona pora roku. Troszkę słońca i życie od razu staje się przyjemniejsze. Ciekawa jestem czy taka pogoda już się utrzyma czy czymś nas jeszcze zaskoczy.
W końcu mogłam spróbować truskawek. Chociaż cena jest ogromna, a i pewnie naładowano je nawozami to nie mogłam odmówić sobie koktajlu. Takiego najzwyklejszego z maślanką i odrobiną cukru. Niezapomniany smak.
Chociaż podobno nie powinnam pić teraz zbyt wielu herbat, ilość kofeiny taka sama jak w kawie albo większa to czasami muszę skusić się na coś innego niż czysta woda. Odkryłam brzoskwiniową zieloną herbatę z Sagi. Zupełnie się tego nie spodziewałam ale przypadła do gustu całej rodzinie. Jest pyszna, polecam wielbicielom herbat.
Wymyśliłam sobie, że będę od teraz regularnie używać maseczek. Przypomnienie w telefonie daje radę i rzeczywiście przez miesiąc mi się udało. Najbardziej przypadła mi do gustu glinkowa Ziaja i Soraya. Jednak glinki robią na mojej cerze najlepszą robotę. Jakich używacie? Może coś mi polecicie.
W końcu za sprawą tych dwóch gagatków pozbyłam się przesuszonych placków na skórze. Za jeden zapłaciłam 20 złotych, może znajdę je gdzieś taniej. Są naprawdę świetne. Na razie częściej używany był biały. Wiele osób pisało, że ma ładniejszy zapach. Jak dla mnie wygrywa niebieski. Zawsze muszę być odmienna. Mają świetne i podobne składy, niebieski został wzbogacony mocznikiem.
Nie mogę się nie pochwalić co upolowała na promocji -49 w Rossmannie. Jak na mnie nie jest tego dużo.
Pierwszy tydzień to podkłady. Stay Matte z Rimmela okazał się kompletnie nietrafiony. Po posamrowaniu wychodzą z niego różowe tony, wyglądam jak świnka Peppa. Za to drugi wygląda bardzo naturalnie, podoba mi się ale muszę go jeszcze dłużej poużywać.
Drugi tydzień to oczy. Kupiłam tusz Collagen Wear z Lovely. W promocji kosztował bodajże 5-6 złotych i muszę przyznać, że jest świetny. Fajnie rozdziela rzęsy, nie klei. Dwie warstwy super podkręcają, dawno nie miałam tak dobrego tuszu. Do tego mój eyeliner wyzionął ducha. Skusiłam się na Maybelline. Piękna, czarna krecha. Pędzelek naprawdę wygodny w użyciu. Wszystko zapakowane w kartonik. Wiemy, że żadna desperatka nam tego nie macała.
Trzeci tydzień, jeszcze trwa to promocja na usta. Dwie pomadki ochronne z Isany za 2,50 każda. No i Bourjois. Jeśli nie jesteście przekonane to ja wam polecam. Ten kolorek to 09. Miał być 11 ale oczywiście dla mnie zabrakło. Szkoda, że ten też okazał się otworzony. Następnym razem kupię przez internet. 09 to nudziak wpadający w brudny róż. Będzie mi pasował do makijażu ślubnego, a więc jeśli szukacie czegoś delikatnego to się sprawdzi. Mam jeszcze 02, który jest mocną, odważna i nie do końca oczywistą czerwienią.
Niby znałam, niby słyszałam. Dopiero teraz mocno mi się spodobała i mogę słuchać jej cały czas.
Już niedługo:
286.Bezpiecznie kłamstwa
287.Większy kawałek nieba
288.Znieczulenie
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)