Przejdź do głównej zawartości

Nieksiążkowe podsumowanie kwietnia

W końcu przyszła długo przeze mnie wyczekiwana wiosna. Wygrzałam się na tyle, że właśnie siedzę z paczką chusteczek koło komputera. Wiosna to moja ulubiona pora roku. Troszkę słońca i życie od razu staje się przyjemniejsze. Ciekawa jestem czy taka pogoda już się utrzyma czy czymś nas jeszcze zaskoczy. 
W końcu mogłam spróbować truskawek. Chociaż cena jest ogromna, a i pewnie naładowano je nawozami to nie mogłam odmówić sobie koktajlu. Takiego najzwyklejszego z maślanką i odrobiną cukru. Niezapomniany smak.

Chociaż podobno nie powinnam pić teraz zbyt wielu herbat, ilość kofeiny taka sama jak w kawie albo większa to czasami muszę skusić się na coś innego niż czysta woda. Odkryłam brzoskwiniową zieloną herbatę z Sagi. Zupełnie się tego nie spodziewałam ale przypadła do gustu całej rodzinie. Jest pyszna, polecam wielbicielom herbat.

Wymyśliłam sobie, że będę od teraz regularnie używać maseczek. Przypomnienie w telefonie daje radę i rzeczywiście przez miesiąc mi się udało. Najbardziej przypadła mi do gustu glinkowa Ziaja i Soraya. Jednak glinki robią na mojej cerze najlepszą robotę. Jakich używacie? Może coś mi polecicie.

W końcu za sprawą tych dwóch gagatków pozbyłam się przesuszonych placków na skórze. Za jeden zapłaciłam 20 złotych, może znajdę je gdzieś taniej. Są naprawdę świetne. Na razie częściej używany był biały. Wiele osób pisało, że ma ładniejszy zapach. Jak dla mnie wygrywa niebieski. Zawsze muszę być odmienna. Mają świetne i podobne składy, niebieski został wzbogacony mocznikiem. 
Nie mogę się nie pochwalić co upolowała na promocji -49 w Rossmannie. Jak na mnie nie jest tego dużo. 
Pierwszy tydzień to podkłady. Stay Matte z Rimmela okazał się kompletnie nietrafiony. Po posamrowaniu wychodzą z niego różowe tony, wyglądam jak świnka Peppa. Za to drugi wygląda bardzo naturalnie, podoba mi się ale muszę go jeszcze dłużej poużywać.
Drugi tydzień to oczy. Kupiłam tusz Collagen Wear z Lovely. W promocji kosztował bodajże 5-6 złotych i muszę przyznać, że jest świetny. Fajnie rozdziela rzęsy, nie klei. Dwie warstwy super podkręcają, dawno nie miałam tak dobrego tuszu. Do tego mój eyeliner wyzionął ducha. Skusiłam się na Maybelline. Piękna, czarna krecha. Pędzelek naprawdę wygodny w użyciu. Wszystko zapakowane w kartonik. Wiemy, że żadna desperatka nam tego nie macała.
Trzeci tydzień, jeszcze trwa to promocja na usta. Dwie pomadki ochronne z Isany za 2,50 każda. No i Bourjois. Jeśli nie jesteście przekonane to ja wam polecam. Ten kolorek to 09. Miał być 11 ale oczywiście dla mnie zabrakło. Szkoda, że ten też okazał się otworzony. Następnym razem kupię przez internet. 09 to nudziak wpadający w brudny róż. Będzie mi pasował do makijażu ślubnego, a więc jeśli szukacie czegoś delikatnego to się sprawdzi. Mam jeszcze 02, który jest mocną, odważna i nie do końca oczywistą czerwienią.


Niby znałam, niby słyszałam. Dopiero teraz mocno mi się spodobała i mogę słuchać jej cały czas.


Już niedługo:
286.Bezpiecznie kłamstwa
287.Większy kawałek nieba
288.Znieczulenie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*