Gabriela Gargaś
to jedna z moich ulubionych polskich autorek. Jej historie zawsze doprowadzają
mnie do łez, troszkę emocjonalnie męczą. Jak było tym razem?
Sabina ma dość
nietypową pracę. Jest przyjaciółką do wynajęcia. Nic zdrożnego, po prostu rozmawia,
wysłuchuje, towarzyszy w kawiarni czy restauracji samotnym, smutnym ludziom,
którzy w życiu się pogubili. Sama również jest podobna do swoich klientów.
Codziennie towarzyszy jej ogromna samotność, do której nikomu się nie
przyznaje. Pewnego dnia w parku poznaje Marysię – dziewczynkę jak promyk
słońca, która nie ma mamy, a jej ojciec Maks okazuje się niezwykle przystojnym
mężczyzną.
Namaluj mi słońce to sprawczyni mojego
rozkojarzenia i niewyspania. Przeczytałam ją w ciągu jednego dnia, a właściwie
nocy. Dziecko smacznie spało, mąż też, a ja zagłębiałam się w pokręcone losy
Sabiny i Maksa. Oboje są ludźmi poranionymi przez życie, zwłaszcza trudne
dzieciństwo. Ojciec Maksa był alkoholikiem, który nie potrafił okazywać uczuć i
zaszczepił tę wadę w swoim dziecku. Z Sabiną utożsamiłam się całym sercem.
Dziewczyna z mnóstwem kompleksów. W czasach szkolnych walczyła z nadwagą i
chociaż teraz wygląda zupełnie inaczej to ta zakompleksiona dziewczynka ciągle
w niej siedzi. Czy na takich ruchomych posadach da się zbudować miłość? Dla
ludzi, którzy nie pokochali jeszcze samych siebie będzie to ogromnie trudne.
Największym
plusem tej opowieści jest jej realność, nie oczywistość. Jak to w życiu bywa nic
nie jest czarno-białe. Po okresach słońca i spokoju przychodzi burza i
zawirowania. Autorka pokazuje prawdziwy związek, w którym ludzie popełniają
błędy mogące wszystko zniszczyć. Niejednokrotnie po prostu przeklinałam w
myślach bohaterów, ich zachowanie, a jednak po przeczytaniu całości jestem
usatysfakcjonowana rozwojem wypadków. Dlaczego? Ponieważ każde uczucie czeka
wiele niepowodzeń, wzlotów i upadków i często sami nie zdajemy sobie sprawy jak
zachowamy się w danej sytuacji.
Kolejnym atutem
historii jest jedna z postaci – Marysia. Skradła moje serce od pierwszych
stron. To rezolutna, wrażliwa i zabawna dziewczynka, bez której cała historia
nie byłaby już taka sama. Jeśli chodzi o kreacje Sabiny i Maksa to nie ma tutaj
co liczyć na rozbudowane psychologiczne rysy, jednak autorka daje nam odczuć
jakby byli to ludzie z krwi i kości. W trakcie czytania mamy wrażenie, że to
nasi dobrzy znajomi, jesteśmy z nimi zżyci na tyle, że w pewnym momencie nie
sposób nie uronić kilka łez wzruszenia.
Ogromnie lubię
styl pisania autorki. Lekki, sporo w nim dialogów, na tyle, że byłam w stanie
przeczytać ją trakcie jednego dnia, a jednocześnie mnóstwo tu pięknych,
poetyckich cytatów o miłości, życiu i samotności. Zmuszają do refleksji i
zastanowienia się nad tym co w życiu ważne.
Namaluj mi słońce to namiętna historia o miłości i samotności w tłumie ludzi tak często spotykanej w naszych czasach. O tym, że ludzie często popełniają błędy. Emocjonalna, poruszająca. Do zadumania się i popłakania. Autorka na swoim Instagramowym profilu poinformowała, że skończyła prace nad kolejną powieścią, a ja już wiem, że będę chciała ją przeczytać. Te emocje, łzy, denerwowanie się na bohaterów, które serwuje mi Gabriela Gargaś są czasami potrzebne.
Ocena: 5/6
Tytuł: 436.Namaluj
mi słońce
Autor: Gabriela
Gargaś
Stron: 446
Wydawnictwo:
Filia
Rok wydania:
2018 (wznowienie)
Za egzemplarz
dziękuję wydawnictwu Filia
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)