O wielu historycznych czasach miałam okazję czytać, ale gdy się głęboko zastanowiłam nie było tam za wiele o wikingach i czasach potyczek między władcami Północy. Pomyślałam, że lato to idealny moment na przyswojenie sobie tak rozległej opowieści – czytałam ją blisko dwa tygodnie. Z ręką na sercu mogę jednak stwierdzić, że nie żałuję nawet sekundy spędzonej z tą książką. Była to po prostu ciekawa i pasjonująca historia. Torstein w momencie ataku nieprzyjaciół na ich wioskę ma zaledwie dwanaście lat, to jeszcze dziecko. Dziecko, które na własne oczy widzi brutalną i makabryczną śmierć swojego ojca, a samo trafia do niewoli. Tak rozpoczyna się epicka historia prowadząca aż do Jomsborga – osady, gdzie szkoleni są jomswikingowie – prawdziwe maszyny do zabijania. Jak określiłabym tę książkę w zaledwie jednym zdaniu? Dla mnie to taka Gra o tron z akcją osadzoną w mroźnej Skandynawii i pozbawiona fantastycznej otoczki. Ma blisko 700 stron i jej lektura musi zająć trochę czasu, w ...
Moje miejsce w sieci, w którym od lat dzielę się przeczytanymi książkami.