Uniwersytet Aix-en-Provence. Wydział Teologii. Wszyscy
studenci i wykładowcy żyją w gorączkowym podnieceniu, ponieważ dziekan ma
wkrótce ogłosić swojego następcę oraz nazwisko laureata prestiżowego
stypendium. Oba te zaszczyty niosą ze sobą bogactwo i życie w dostatku, a więc
gdy dziekan zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie motyw wydaje się być
oczywisty. Sędzia Verlaque i jego ukochana Marine mają twardy orzech do
zgryzienia – lista podejrzanych jest naprawdę długa.
Podczas czytania tej książki do głowy przyszła mi do głowy
myśl, że to idealna lektura na niedzielę. Oczywiście czytałam ją też w inne
dni, ale chodzi mi o ten niezwykły klimat jaki można w niej odnaleźć i otulić
się nim jak kokonem, chociaż gatunek jakim jest kryminał raczej tego nie
zapowiada. Kubek ciepłego napoju, coś słodkiego i ta dobra proza to idealna
połączenie i sposób na zrelaksowanie się po całym tygodniu. To się po prostu świetnie
czyta i chociaż akcja nie gna na łeb na szyję to w tej opowieści można się
rozsmakować. To już kolejne odczucie tego typu związane z powieściami
wydawanymi przez Smak Słowa, a więc swoją nazwę noszą oni nie bez powodu.
Zagadka kryminalna dotycząca śmierci dziekana na chwilę przed
ogłoszeniem ważnych nazwisk jest intrygująca, ale wolno się rozwija. Kolejne
tropy w śledztwie sędziego Verlaque poprzecinane są wstawkami zawierającymi
jego życie prywatne i bolesną przeszłość, która nie pozwala mu normalnie żyć.
To bardzo ciekawa postać, ma w sobie coś magnetycznego. To już druga część
serii Verlaque i Bonnet, ale w żaden sposób nie przeszkadzało mi to w odbiorze
powieści. Myślę jednak, że z chęcią zapoznam się z poprzednim tomem i kolejnym,
który już został napisany i będzie nosił tytuł Morderstwo w winnicy.
Jednym z ważniejszych aspektów książki Morderstwo przy Rue Dumas jest dobre jedzenie i jeszcze lepsze
wino. Zajmuje ono kluczową rolę w życiu bohaterów. Dla jednego czytelnika
fragmenty te będą przegadane i niepotrzebne. Dla mnie stworzyły ten charakterystyczny
klimat i dzięki nim kryminał ten jest smakowitym wypełniony zapachami i
doznaniami. Na tyle wpływającymi na czytelnika, że mam ogromną ochotę wybrać
się w zakątki opisane w powieści.
Morderstwo przy Rue Dumas to historia, która mogłaby powstać
kilka, kilkadziesiąt lat temu. Niesie ze sobą delikatne i trudne do uchwycenia
echo powieści Agathy Christie czy Artura Conan Doyle. To ten aspekt sprawił, że
tak mi się spodobało. Nie ma w niej tej szybkości, pędzenia wydarzeń, którą
lubię, ale przez to, że znajduję ją praktycznie w każdej książce tego typu
staje się już nudna. Powieść Mary Lou Longwort jest miłą odmianą i odskocznią
od popularnych obecnie kryminałów i thrillerów.
Czy polecam? Oczywiście! To coś innego niż powieści, które czytacie codziennie. Z ciekawym klimatem, zagadką kryminalną i bohaterami. Dodatkowo czyta się ją ekspresowo, mi lektura zajęła dwa dni.
Ocena: 5-/6
Tytuł: 422.Morderstwo przy Rue Dumas
Autor: Mary Lou Longworth
Stron: 299
Wydawnictwo: Smak Słowa
Rok wydania: 2018
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Smak Słowa
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)