Baśnie od
najmłodszych lat przenoszą nas do innych krain. Miejsc, gdzie wszystko jest możliwe,
a w pałacach mieszkają księżniczki. Dla dzieci to przede wszystkim pobudzające
wyobraźnię historie, ale to dorośli są w stanie czerpać z nich jak najwięcej. Jak
spodobała mi się najnowsza książka Jessie Burton utrzymana właśnie w takim
baśniowym klimacie?
Gdzieś w dalekim
królestwie Kalia mieszka dwanaście mądrych i pięknych księżniczek. Każda z nich
ma jakąś zaletę, którą pomogła odkryć ich tragicznie zmarła matka – królowa
Laurella. Niestety po jej śmierci król wpadł w rozpacz i zabrał swoim córkom
wszystko co według niego doprowadziło do odejścia jego żony, rzeczy, dzięki,
którym dziewczyny mogły się rozwijać. Księżniczki zostają odarte z wolności,
ich książki, instrumenty muzyczne i farby zostają schowane. Kraj pogrąża się w
mroku. Najważniejsze jednak, że są razem i w taki sposób są w stanie
przezwyciężyć wszystko.
Myślicie, że
baśnie o zamkniętych w pałacu księżniczkach to już zupełnie nie wasza bajka?
Bohaterki powieści Jessie Burton to przeciwieństwo wyidealizowanych bajkowych
postaci do jakich przywykliśmy. Są zadziorne, odważne, rządne przygód, a przy
tym każda jest na swój sposób odmienna i wyjątkowo. Myślę, że te postaci to
mocna strona tej historii, ponieważ mówią zdecydowanym głosem, że zawsze trzeba
walczyć o swoje, przynajmniej analizować pomysły i wyjścia z beznadziejnych
sytuacji, bo może gdzieś tam kryje się światełko nadziei. Nie ważne kim jesteś,
dziewczyną, której przeznaczeniem jest żyć w cieniu męża czy biednym
człowiekiem. Różnorodność sióstr, ich odmienne zalety, choć przez te 160 stron
z ilustracjami nie poznajemy ich wyjątkowo dobrze, a niektóre z nich praktycznie
wcale, udowadniają, że każdy ma w sobie coś dobrego z czego może być dumny.
Zupełnie nie
wiedziałam czego spodziewać się po Jessie Burton – to moja pierwsza książka
autorki. Z pewnością ma ona swój specyficzny styl, narrator podczas opowiadania tej historię, kilka razy ujawnia swoją obecność i dla mnie taka forma to całkiem przyjemna odmiana. Marzycielki
przywodzą mi na myśl klimat starych baśni typu Baśnie z 100 i 1 nocy. Pełno tu
alegorii, ukrytych znaczeń i nawiązań przez co każdy czytelnik zrozumie ją na
swój indywidualny sposób. Dla mnie to przede wszystkim opowieść o marzeniach,
które są w stanie uskrzydlić naszą duszę i dać nam wolność bez względu na
okoliczności. Myślę, że gdy przekartkuję ją po raz kolejny to wyniosę z niej
jeszcze inne refleksje.
Podsumowując, myślę, że polubię się z twórczością Jessie Burton. Jej styl jest specyficzny, to prawda, ale zmusza mnie do pochylenia się nad baśniową treścią i przekopywania się przez warstwy symboliki i alegorii. Takiej opowieści pełnej ukrytych znaczeń, baśni o marzeniach i dążeniach do celu, kobiecej sile i solidarności dawno już nie czytałam i myślę, że do tej nie raz jeszcze wrócę.Ocena: 5-/6
Tytuł: 471.Marzycielki
Autor: Jessie
Burton
Stron: 160
Wydawnictwo:
Literackie
Data wydania:
27.02.2019
Za egzemplarz
dziękuję wydawnictwu Literackiemu
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)