Tytuł: Czarownice z Arnes
Autor: David Marti
Stron: 261
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2014
Moje zdanie: Temat czarownic, czasów inkwizycji od zawsze mnie ciekawił. O tej książce jeszcze niedawno było bardzo głośno. Ja trafiłam na nią przez przypadek w bibliotece i od razu wiedziałam, że musi być moja.
W miasteczku Arnes rodzi się dziewczynka nazwana później imieniem Luna. Jej matka i babcia są w tej miejscowości osobami poważanymi. Niepotrzebnie babka noworodka wygłasza modlitwę na powitanie swojej wnuczki przy miejscowym proboszczu. Ten za wszelką cenę chce zniszczyć herezję i nazywa je czarownicami. Jak to wszystko się skończy?
Temat książki nie jest jakiś nowy. Wiele razy już słyszeliśmy podobne historie. Za każdym razem jednak niezmiernie mnie ciekawią. Historia przedstawiona w tej książce został bardzo zgrabnie poprowadzona. Miło się tego czytało.
Razem z bohaterami książki przeżywałam kolejne przygody. Najbardziej moją uwagę przykuły opisy tortur stosowane przez katów. Z żalem stwierdzam jednak, że książka jest nieco naiwna. Spodziewałam się czegoś lepszego. Powiedziałabym, że jest to czytadło na jeden lub dwa wieczory. Przeczytałam ją bez żadnych głębszych emocji. Okładka całkiem udana. Podoba mi się.
Ocena:4-/6
Faktycznie, okładka nijaka, a opis książki również nie budzi moich emocji
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
No właśnie, myślałam, że będzie lepiej :)
UsuńOkładka średnia. Po książkę raczej nie sięgnę . Ale to nie wina okładki .xd
OdpowiedzUsuńWiem, ta historia bardzo nie zachęca :)
UsuńJuż dawno nic o czarownicach nie czytałam ;D
OdpowiedzUsuńJa właśnie też bardzo rzadko o nich czytam :)
UsuńTrochę sztuczna ta okładka- nie podoba mi się wcale. Co do samej treści też mam mieszane uczucia, zatem spasuje.
OdpowiedzUsuńSztuczna. Właśnie tego słowa mi brakowało :)
UsuńDla mnie ta książka była słaba.
OdpowiedzUsuńMogłoby być lepiej :)
UsuńTematyka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda
Usuń