Tytuł: List w butelce
Autor: Nicholas Sparks
Stron: 326
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2010
Moje zdanie: Nicholas Sparks. Autor,
który ma tylu samo przeciwników co zwolenników. Jednak jego
książki rozchodzą się w milionowych nakładach, a większość
została zekranizowana. Jakie są moje odczucia?
Theresa Osborne,
dziennikarka, która samotnie wychowuje syna znajduje butelkę, a w
niej list miłosny. Słowa te tak głęboko ją poruszają, że
postanawia odnaleźć ich autora. Czy jest możliwa miłość
pomiędzy nimi?
Muszę przyznać, że moimi refleksjami na temat tej
książki sama jestem zadziwiona. Jeszcze parę lat temu każda
książka tego autora była dla mnie arcydziełem. Minęło trochę
czasu, zdążyłam dorosnąć i zobaczyć pewne sprawy. Okazało się,
że zobaczyłam parę błędów.
Chociaż romanse bardzo lubię i w
dalszym ciągu będę je czytać to w tej książce nie odnalazłam
zbyt wielu emocji. Przeczytałam całość w bardzo ekspresowym
tempie i oprócz zakończenia nad żadnym fragmentem nie pochyliłam
się dłużej. Ostatnie strony mnie wzruszyły do tego stopnia, że
długo płakałam, ale podczas czytania reszty książki niestety
tego nie zauważyłam.
Autor chciał postawić przed czytelnikiem
problem czy można drugi raz w życiu się zakochać, ale coś tu
zawiodło. Może dlatego, że bohaterowie są infantylni i zachowują
się jak dzieci. Przez to nie da się ich polubić, ponieważ wiele
razy miałam ochotę nimi potrząsnąć. Zauważyłam pewną
schematyczność w ich postępowaniu. Do samego końca myślałam, że
się opamiętają.
Nie skreślam całkowicie tego autora, ani tej
książki. Ot takie lekkie czytadło z romantyczną historią
wysyłania listów w butelce na pierwszym planie. Przykre jest to, że
zobaczyłam na przykładzie tej książki jak się zmieniłam. Serce nie zatrzepotało. Nie tym razem.
Ocena:3+/6
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)