Przejdź do głównej zawartości

Tu i teraz 1/2019, czyli u mnie prym wiodą książki popularnonaukowe

Jak każdego roku, tak i teraz spisałam sobie kilka celów, do których chciałabym przez te 12 miesięcy dążyć. Jednym z nich było prowadzenie na blogu cyklu okołoksiążkowego, który będzie przerywnikiem pomiędzy recenzjami. A więc jest – Tu i teraz. O tym co aktualnie czytam, co będziecie niedługo mogli zobaczyć na blogu.

A trochę tego będzie, jeszcze kończę książki z ubiegłego roku, a nowości już płyną do mnie szerokim strumieniem. Zauważyłam, że jestem bardziej ostrożna w wyborach i chyba robi się u mnie coraz trudniej i poważniej z czego ogromnie się cieszę. Taki przerywnik rzeczywiście się tutaj przyda.

Co czytam?

Obecnie zagłębiam się w Księdze zwierząt niemalże niemożliwych i zdradzę wam tylko tyle, że zachwycam się absolutnie każdym aspektem tej książki. Dwa lata temu nie miałam na swoim koncie żadnej popularnonaukowej lektury. Teraz tylko wypatruję ich w zapowiedziach, ponieważ czuję, że na moich zaocznych studiach taka forma rozwoju jest po prostu idealna. To dla mnie tylko i wyłącznie przyjemność, gdy w trakcie czytania takiej książki mnóstwo się uczę albo przypominam sobie zakurzone już fakty. Teraz zagłębiam się w tematy zoologii, ewolucjonizmu, by pewnie jeszcze w tym tygodniu przeskoczyć do medycyny sądowej za sprawą książki Sprawa dla koronera. Lubicie takie makabryczne i mroczne klimaty? Ja bardzo, ale nie w dużych ilościach. Jedna książka raz na jakiś czas. Zaraz po niej poczytam premierę z 30 stycznia – Hello world. To książka o tym jak ogromną rolę i przestrzeń w dzisiejszym świecie zajmują maszyny. Przejrzałam fragmenty – mądra książka, napisana przez kobietę. Jestem osobą, która każdego wieczoru wyłącza Wi-fi i wszystkie urządzenia w pokoju, ponieważ staram się choć w takim stopniu ograniczać ich wpływ na nas, a więc taka rzetelnie przygotowana lektura to coś dla mnie. Której książki jesteście najmocniej ciekawi? A może podacie tytuł jakiejś ciekawej książki popularnonaukowej?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*