Dzisiaj troszkę inny tytuł na post z dyskusją.
Chabrowa wyszła dzisiaj na spacer, śnieg skrzypiał mi pod nogami. Nagle się zatrzymałam, stanęłam nieruchomo na środku pola i zaczęłam słuchać. Zamknęłam oczy.
Szum wiatru, delikatny dźwięk jadących samochodów(mieszkam na takim odludziu, że droga asfaltowa jest parę kilometrów ode mnie) i cisza.
Poczułam, że jestem szczęśliwa. Właściwie nie wiem co to było, ale niesamowicie miłe uczucie. Czułam się taka zawieszona w tym świecie. Jakby czas się zatrzymał, tylko ja, wiatr, śnieg i szum lasu.
Gdyby sąsiad mnie widział pewnie by pomyślał, że kompletnie mi odbiło.
No właśnie. Podczas spacerów lubię sobie przypominać niedawno przeczytane książki, wyciągać refleksję.
Po przeczytaniu książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pomyślałam sobie ,,Boże, jaką ja jestem szczęściarą".
Moi rodzice nigdy nie wybierali mi żadnej drogi, którą podążam. Pokazywali różne ścieżki, tłumaczyli, ale ostateczna decyzja i tak zawsze należała do mnie.
Obecną szkołę wybrałam sobie sama, teraz żałuję, ale pretensje mogę mieć tylko do siebie.
Ostatnio musiałam podjąć dużo ważnych i życiowych decyzji.
Co jest najdziwniejsze to zauważyłam, że od razu znalazło się wokół mnie mnóstwo osób, które chciałyby, żebym postępowała według ich życzenia.
Chyba tylko z zazdrości to wynika. Nawet wśród rodziny pojawili się ludzie, tacy uprzejmi, którzy chcą mnie przestrzec, a tak naprawdę na rękę by im było gdybym miała gorzej od nich.
Czemu w dzisiejszych czasach tak bardzo zajmujemy się życiem innych?
Nie mamy własnego? Dawniej też tak było? Pewnie tak, gatunek ludzki pod tym względem się chyba tak bardzo nie zmienił.
Może robimy to tylko dlatego, żeby zapomnieć o swoich problemach i przerzucić je na kogoś innego?
Widzisz, niewiele innych rzeczy mogę Ci powiedzieć, bo sama mogłam zawsze decydować o sobie i sama dokonywałam wyborów, jedne były lepsze, inne gorsze ale zawsze MOJE. A na innych ludzi możesz jedynie mieć wy*****e ;)
OdpowiedzUsuńWiem, z ciekawości chciałam zobaczyć jakie komentarze tu się pojawią :)
Usuńludzie są zawistni i bardzo zazdrośni, lubią jak się komuś "noga podwinie". niestety. ja z reguły nie ufam ludziom "dobra rada" i unikam ich jak ognia, generalnie nie dopuszczam do siebie i swojej prywatnej strefy nikogo komu nie ufam. tak jest bezpieczniej. niestety rodzina też potrafi włożyć nóż w plecy, zwłaszcza jeżeli chodzi o pieniądze.
OdpowiedzUsuństaraj się żyć tak jak Tobie dobrze. to Twoje życie i nikt nie przeżyje go za Ciebie :)
No właśnie. To my przeżywamy nasze życie, a nie wszyscy inni ludzie. Oni mają swoje, tylko czemu tego nie wiedzą
UsuńLudzie zawsze komentowali czyjeś życie i będą to robili więc lepiej się przyzwyczajaj. A to, że mówią ci jak masz żyć... Cóż, nie każdy to robi, ja się części takich znajomych pozbyłam, niestety rodziny się nie wybiera więc tu już nic nie zdziałam. Teraz jeszcze masz luźno, poczekaj aż dorobisz się teściowej :P Nie życzę ci takiego upierdliwca, ale po swoim przykładzie wiem, że stereotypowa teściowa istnieje i dość często się na nią trafia. :/
OdpowiedzUsuńOby moja teściowa była inna. Na przykład jak patrzę na moją mamę i babcię, synową i teściową to widzę coś pięknego. Nigdy się nie pokłóciły. To bardziej już by się tacie dostało. Właśnie tak zostałam wychowana, moi rodzice są spokojni, nigdy nikt w nasze życie nie ingerował, ale teraz chyba przeżywam jakieś zderzenie. Bo niestety nie wszyscy ludzie sa tacy kochani. Nic tylko się przyzwyczaić jak napisałaś.
UsuńJakby nie było to po prostu czuję się szczęśliwa :) :)
Przedmówczyni napisała wszystko co sama chciałam napisać. :-)
OdpowiedzUsuńZawsze znajdą się "ciocie / wujkowie dobre rady" - czasami ich działania rodzą się z zawiści, czasami z przyzwyczajenia czasami chcą dobrze. Najlepiej podchodzić do tego z otwartym umysłem i rozważyć jak najwięcej argumentów.
......
Ciekawe jest to że Ja / My (jako komentatorzy) również ingerujemy i dajemy radę Tobie :-P
No właśnie, ale wy dajecie radę. Mogę skorzystać, a mogę nie. Teraz często spotykam się z tym, że inni wręcz żądają żebym zrobiła to co oni chcą, bo jeśli nie to przestają ze mną gadać w ogóle. Niestety nie wiedzą, że mi to tylko na rękę :)
UsuńWydaje mi się, że ludzie interesują się czyimś życiem, by zapomnieć o swoich problemach. Niestety tak bywa, że zamiast ''pomagać'' więcej szkodzą, dlatego jestem zdania; umiesz liczyć-licz na siebie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, każdy ma swoje zdanie :) To nie oni przeżyją naszego życia :)
UsuńWydaje mi się, że kiedyś było pod tym względem gorzej ;) rodzice wybieraliby Ci męża i decydowali o Twojej przyszłości. Więc tak, w jakiś sposób mamy szczęście
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego lubię tu pisać o takich tematach. Zawsze ktoś rzuci światło na jakąś sprawę, coś przypomni. Zupełnie nie pomyślałam o tym co ty
UsuńOd tej strony nie pomyślałam:)
UsuńNo właśnie ja też :)
UsuńO Kochana, podejrzewam, że mój komentarz będzie długi. Trafiłaś z tym postem w moim życiu idealnie. Dzieje się w moim życiu teraz dużo rzeczy, ważnych rzeczy, dużo decyzji do podjęcia, dużo rzeczy do ogarnięcia. I nagle wśród tego chaosu i mojego stresu przychodzą sobie ludzie i obcy, i rodzina, i nagle oni wiedzą, co jest dla mnie najlepsze. Wtrącają się, dopytują, widać, że zazdroszczą, widać, że są źli, że im się coś nie powiodło. I powstaje pytanie: do kogo powinni mieć pretensje? Do mnie, do Ciebie, czy do samych siebie? To przecież nie nasza wina, że im nie wyszło, a że nam wyszło to powinni się cieszyć. Zazdrość to bardzo złe uczucie. Mnie też czasami dotyka, al staram się je lekceważyć i cieszyć szczęściem innych, nie dogadywać, nie oceniać, po prostu słuchać, a jak mam coś do powiedzenia i wiem, że sprawiłoby to komuś przykrość to tego nie mówię, bo nie chcę, żeby ktoś poczuł się tak jak ja. Ludzie mają tendencję do mieszania się w czyjeś życie, bo własne im się nudzi. Lepiej jest wytykać wady innych, niż patrzeć na swoje. Łatwiej zazdrościć niż coś zmienić. Nie znoszę takich sytuacji. Nie znoszą takich ludzi, którym wydaje się, że wiedzą wszystko i którzy wchodzą w życie innych z buciorami zadając niekomfortowe pytania. Niestety w takim świecie żyjemy i podejrzewam, że lepiej nie będzie. Mam porównanie - żyję w mieście od trzech lat i widzę różnicę. Tutaj nikt nie gada, bo nikt się nie zna. Na wsi niby wszyscy się znają, ale kto wyciągnie pomocną dłoń w trudnych chwilach? Nikt. Ludzie jeszcze zdolni są do tego, żeby kogoś zepchnąć na samo dno. Trzeba liczyć na siebie, ufać ludziom, którzy są z nami cały czas, którzy są blisko. I z nimi na szczęście da się przejść przez te niepotrzebne komentarze, zazdrość, etc... Życzę Ci wytrwałości - nie słuchaj innych i staraj się to "olewać", chociaż wiem, jak jest trudno.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, chyba przeżywamy podobny okres w naszym życiu. Dużo stresu, tym bardziej, że ja mam teraz maturę, ty studia, sesje, mnóstwo stresów i ważnych decyzji w życiu prywatnym, a ludzie pchają się nie swoje sprawy. Najlepsza jest rodzina, kochane kuzynki, którym nie wyszło, najlepiej żeby mi też. Wtedy one były by zadowolone. Gdybym miała tak jak one, albo jeszcze gorzej. Nauczyłam się już tym wszystkim nie przejmować, żyję swoim życiem. Chociaż czasami jest to niezwykle trudne. Niby nie dajemy niczego po sobie poznać, ale w głębi serca to boli.
UsuńNajgorsze jest jednak to, że oprócz głupich rad niektórzy próbują samemu psuć, mieszać i wtrącać się.
W szkole też nie jest ciekawie. Chodzę do podobno ,,najlepszej" szkoły w mieście. Jest tam tak niezdrowa rywalizacja, że teraz parę tygodni przed maturą już ze sobą nie gadamy. Każdy myśli tylko o sobie, nie ma żadnych przyjaźni. Jeśli komuś się coś nie powiedzie to próbują go jeszcze zepchnąć na dno. Pięć minut przerwy spędzają na robieniu zadań maturalnych, po co ze sobą rozmawiać.
Tobie też życzę mnóstwo wytrwałości i powodzenia :)
Z kuzynkami i rodziną niestety tak jest, widzę, że to nie tylko mój problem :( Ale cóż, zazdrość i zawiść bardzo zmieniają ludzi. Miałam dwie przyjaciółki, takie prawdziwe, trzymałyśmy się razem od zerówki, potem z jedną poszłam do liceum do klasy i były sprzeczki, i kłótnie z tą drugą i ze mną, bo obie były zazdrosne... W końcu los sam zweryfikował, która była "tą prawdziwą" i została ze mną do dzisiaj, a z drugą kontaktu brak.
UsuńSzkołą się nie przejmuj, też zajmuj się swoimi rzeczami na przerwach. Ja na szczęście w liceum nie miałam takiego problemu, bo moje liceum naprawdę było super, zupełnie inne, niż słyszę od znajomych. Mój Karol się dziwił, skąd ja taką super szkołę wytrzasnęłam :D Każdy się rozumiał, każdy się lubił, pomagał sobie, wspierał się, oczywiście były też cięższe chwile, ale szybko mijały. Niestety teraz po trzech latach nikt nie utrzymuje ze sobą kontaktu, mimo tego, że się uwielbialiśmy, więc u Ciebie pewnie też tak będzie - nie ma się co przejmować :)
A że boli to wiem, ważne, żeby się nie poddawać. Mnie jeszcze bardziej boli, że nie mogę w 100% powiedzieć tego, co myślę, bo skłóciłabym ze sobą praktycznie wszystkich :D
U mnie z przyjaciółkami to też krucho. Okazały się całkowicie inne niż myślałam.
UsuńNo właśnie to u mnie jest zupełnie inaczej niż u ciebie w liceum. Czasami jest nawet tak, że do słabszych osób się w ogóle nie odzywają. Koleżanka mówi im cześć, a oni udają, że niestety nie zauważyli. Przykre. Nawet nie wierzę w to, że jakieś kontakty będziemy ze sobą utrzymywać.
Pewnie gdybym się też odezwała to pół rodziny byłoby skłócone. Nie chcę tego, więc wiele rzeczy po prostu zatrzymuję dla siebie, albo gadam o nich z rodzicami i narzeczonym. Z rodzicami mam naprawdę świetny kontakt, mogę im mówić absolutnie wszystko :)
Wpadłam jedynie napisać, że ja często tak robię. Tylko ja, szum drzew, przyroda.. Mój sposb na życie.
OdpowiedzUsuń