Przejdź do głównej zawartości

Przyszłość ma twoje imię Elżbieta Rodzeń

Recenzje, które przypominają laurki wychwalające jakąś powieść pod niebiosa zwykle wzbudzają moją podejrzliwość.  Trochę zawsze boję się, że się za dobrze nastawię, a później rozczaruję. Tak było właśnie z tą historią. Niepotrzebnie - nie wiem czy coś lepszego we wrześniu przeczytam.

Przyszłość ma twoje imię to już kolejne dzieło, które wyszło spod pióra Elżbiety Rodzeń. Mam ogromną nadzieję, że uda mi się przeczytać wszystkie jej powieści. Ma wielki talent do pisania historii, które mogłyby przytrafić się każdemu z nas.

Blanka rozpoczyna dorosłe życie. Studia, pierwsze mieszkanie, praca. Mogłoby się wydawać, że wszystko jest w najlepszym porządku. Niestety przeżyła kiedyś ogromną traumę, która zniszczyła wszystkie jej marzenia i sprawiła, że dziewczyna panicznie boi się ludzi, sklepów, zamyka się w sobie. Studia mają być początkiem nowego życia i próbą wyjścia z ogromnej depresji.
Mateusz też nie miał łatwego życia. Ojciec alkoholik to szczegół z jego życia, który zostawił w nim bolesny ślad. Nie miał dzieciństwa, musiał troszczyć się o młodszego brata. Tych dwoje poranionych młodych ludzi spotyka się na skutek zrządzenia losu. Czy mają szansę na znalezienie ukojenia w swoich ramionach?

Jakie to było dobre. Piszę tę recenzję pod wpływem emocji, które targały mną podczas czytania lektury i po jej zakończeniu jakoś nie myślą mnie opuścić. Ta historia całkowicie mną zawładnęła na kilka dni. Sprawiła, że mogłam myśleć tylko o tym czy bohaterom się uda i jakie jeszcze niespodzianki zaserwuje im autorka. O tym, że to zrobi po prostu wiedziałam. Nie można nawet przez chwilę się znudzić, ponieważ występują w niej częste zwroty akcji, które przyprawiają nas czasami o dreszcze niepokoju, a innym razem musimy odłożyć książkę i szybko biec po paczkę chusteczek higienicznych, ponieważ płaczemy nad losem Blanki i Mateusza.

Co spodobało mi się absolutnie najbardziej w tej historii to fakt, że to mogło przydarzyć się każdemu. Na tyle, że w historii Blanki i Mateusza znalazłam dużo podobieństw do własnego życia. Czasami w takich historiach wszystko jest zbyt nieprawdopodobne. Tutaj problemy i historie są realne. Nie chodzi mi tylko o to, że główna postać to imiennik mojego męża. Może właśnie dlatego odbieram ją tak emocjonalnie. Przecież w trakcie zapoznania drugiej osoby nikt z nas nie jest białą kartą. Każdy ma jakąś przeszłość i historię do opowiedzenia. Nierzadko kosztuje nas ona wiele łez smutku i wstydu, wielu rzeczy byśmy w życiu nie powtórzyli. Blanka i Mateusz mieli za sobą ciężkie życie i jak się okazuje jeszcze więcej przeżyć musiało ich kosztować odnalezienie własnej drogi. To opowieść o tym czym tak naprawdę jest miłość. O ciągłym wspieraniu i podtrzymywaniu drugiej osoby, pomaganiu jej w spełnianiu marzeń. 

Przyszłość ma twoje imię ma ponad 500 stron, ale czyta się ją błyskawicznie. Autorka od czasu do czasu podsyca atmosferę naprawdę gorącymi i oddziałującymi na wyobraźnię i zmysły scenami erotycznymi. Znów bardzo spodobało mi się, że były nie tylko subtelne, ale też bardzo realistyczne. Nie ma mowy o fragmentach rodem z tanich romansów gdzie kochankowie są idealni. Tutaj jest mowa o wstydzie podczas pierwszego razu czy o tym, że nie zawsze wszystko idealnie się udaje. 

Podsumowując, Przyszłość ma twoje imię to wzruszająca opowieść o ludzkich losach. Pięknej, a co najważniejszej realistycznej miłości, która porusza i wywołuje mnóstwo emocji i łez. To też po prostu ciekawa historia z wieloma zwrotami akcji sprawiającymi, że nie można się od niej oderwać. Polecam wszystkim romantyczkom, wielbicielkom emocji i romansów. Nie zawiedziecie się, a tylko przypomnicie sobie za co tak mocno kochacie swoją drugą połówkę i jak ważne, aby jak najczęściej okazywać jej czułość. Polecam!
Ocena:6/5
Tytuł: 341.Przyszłość ma twoje imię
Autor: Elżbieta Rodzeń
Stron: 544
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2017
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

214.Młyn nad Czarnym Potokiem

Tytuł: Młyn nad Czarnym Potokiem Autor: Anna J. Szepielak Stron: 516 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Rzadko mam okazję czytać polskich autorów. Jakoś zawsze ciągnie mnie w bibliotece do innego regału. Tym razem skierowałam swoje kroki gdzie indziej. Słusznie?  Anna Szepielak jest z zawodu nauczycielką i bibliotekarką. Zadebiutowała książką ,,Zamówienie z Francji”, o której wiele słyszałam i chciałabym ją kiedyś przeczytać.  Życie Marty to ostatnio pasmo nieszczęść i wypadków. Mąż jest zapracowany i niczym się nie interesuje, córeczka ciągle chora, a wszystko jest na jej głowie. Do tego spada na nią organizacja zjazdu rodzinnego na cześć przyjeżdżającej po Polski ciotki z Ameryki. Będzie to jednak okazja do zapoznania się z rodzinnymi historiami, tajemnicami oraz spojrzenia z dystansem na swoje życie.  Liczyłam na lekką obyczajówkę. Co otrzymałam? Lekką, ciepłą obyczajówkę, do tego odrobinę sagi rodzinnej, który to gatunek ubóstwiam. Życie

167.Wiosna życia

Tytuł: Wiosna życia Autor: Artur Kosiorowski Stron: 91 Wydawnictwo: SOWA Rok wydania: 2013 Moje zdanie: Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi. :) Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.  Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabr

3 klimatyczne książki do czytania jesienią

Zrobiło się już troszkę chłodniej. Sierpień, a wraz z nim wakacje powoli dobiegają końca. W tym roku chyba nikt nie ma prawa narzekać, że lata nie było, że nie zdążył się opalić i wygrzać na słoneczku. Staram się cieszyć każdą chwilą, porą roku, ale jednak już nie mogłam się doczekać tego specyficznego klimatu jaki niesie ze sobą jesień i pierwsze miesiące zimy. W styczniu i lutym jakoś tak zawsze tęsknię już za pierwszymi zielonymi akcentami, a więc ciężko mi szukać klimatu. Może teraz będzie lepiej. Zaparzcie sobie kubek ulubionego napoju. W moim przypadku herbata w szarym kubku z Tesco, jedynym, który ostał się przez huragan jakim jest moje dziecko. Siądźcie wygodnie w fotelu. Odpalcie ulubioną muzykę do czytania. Słuchacie w ogóle muzyki do czytania? Ja zakochałam się w playliście Easy Acustic Hits na Spotify. Możecie zapalić świeczkę, a ja zaproponuję wam trzy książki, które podkręcą klimat i którymi będziecie się mogli rozkoszować. Tak się składa, że trzy zaprezentowan