Tytuł: Intrygantki
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Stron: 234
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2013
Moje zdanie: Eric-Emmnuel Schmitt to jeden z moich ulubionych autorów. Pisze krótkie utwory, jest oszczędny w słowach. Poprzez swoją prostotę potrafi jednak niesamowicie dużo wyjaśnić. Gdy otworzyłam tę książkę byłam bardzo zdziwiona, ponieważ pomyślałam, że to dramat. Pomyliłam się. Mamy tu do czynienia ze sztukami teatralnymi w formie scenariuszy napisanymi prozą. Są cztery. Pierwszy najdłuższy. Opowiadają przede wszystkim o miłości, Bogu, szczęściu i sensie życia. Każdy utwór to taki zbiór cytatów, nad którymi należy się zastanowić. Czyta się szybko jednak należy ją sobie dawkować. Inaczej możemy zachłysnąć się tymi wszystkimi mądrościami. Okładka piękna.
Ocena:5/6
Tak jeszcze chciałam się wygadać. Znów. Pamiętacie jak pisałam wam o bardzo dla mnie bolesnym rozstaniu z chłopakiem? Pisałyście mi, że wszystko jest po coś. Teraz to wiem. Dopiero spojrzenie z boku na ten cały nasz związek pokazało mi, że nie był tak idealny jak go sobie wyobrażałam. Krzywdził mnie, ale na bieżąco go usprawiedliwiałam. Przeżyłam coś niesamowitego, ale może dobrze, że to tak się skończyło. Najgorsze jest jednak to, że dowiedziałam się czegoś raczej nieprzyjemnego o mojej przyjaciółce. Myślałam, że mogę jej o wszystkim powiedzieć, wygadać się, płakać. A tu tak naprawdę za moimi plecami cieszyła się, że się wreszcie z nim rozstałam bo była zazdrosna o nasz związek. Jak dla mnie to strasznie dziecinne zachowanie, ale ta sytuacja przynajmniej pozwoliła mi zweryfikować, że moje koleżanki nie są wcale takie jak się wydają. Ludziom nie można dogodzić. Jak płakałam było źle, jak zaczęłam się śmiać jeszcze gorzej.
Lubię twórczość autora więc przeczytam.
OdpowiedzUsuńTo dobrze
UsuńTeż lubię u pisarzy taki oszczędny styl. Można gadać niewiele, ale konkretnie i celnie :-)
OdpowiedzUsuńNo tak, gdy się w czymś tkwi po uszy, ciężko spojrzeć na to z odpowiedniej perspektywy. A potem, kiedy jest już po, dziwimy się sami sobie, że byliśmy tacy krótkowzroczni ;-)
Tak sobie teraz dopiero pomyślałam jaka byłam naiwna
UsuńUwielbiam autora i od jakiegoś czasu poluję również na ten tytuł. Cieszę się, że tak dobrze go oceniasz :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Trucicielki" tego autora planuję poznać tez inne jego dzieła. Myśle, że na "Intrygantki" też przyjdzie czas :)
OdpowiedzUsuńKiedyś się musisz zapoznać
UsuńSłyszałam o niej, ale - póki co nie gustuję w takich książkach:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuś
UsuńDawno mnie tu nie było ale wiem co to znaczy zerwać z kims... rozstac sie... Jednak wszystko jest p jest po coś :)
OdpowiedzUsuńNo z pewnością to było po coś
UsuńNa pewno przeczytam, uwielbiam tego autora:)
OdpowiedzUsuńPolecam
UsuńUwielbiam autora, więc chętnie sięgnę także po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPolecam
UsuńCo do książki jestem przekonana, a co do twojej zyciowej sytuacji, to właśnie dlatego nigdy nie miałam chłopaka.
OdpowiedzUsuńNo, ale przynajmniej coś fajnego przeżyłam
UsuńLudzie się okrutni. Nigdy nie wiadomo komu możemy tak naprawdę zaufać.
OdpowiedzUsuńA już w ogóle jest problem gdy się jest tak naiwnym jak ja :)
UsuńNiestety nie ma nic tego autora w bibliotekach w moim mieście - no, kurczę. A kupować nie chciałabym, bo mój księgozbiór za bardzo się już rozrósł. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że moja biblioteka jest zaopatrzona
UsuńCzytałam, bo lubię tego autora :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo go lubię
UsuńTo także jeden z moich ulubionych pisarzy!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się
UsuńUwielbiam Schmitta i nie mogę doczekać się aż w moje dłonie wpadnie ta książka. :)
OdpowiedzUsuńA co do drugiej części Twojego postu - bardzo mi przykro z powodu tego co Cię spotkało. Może i to brzmi trochę dziwnie i sztucznie przez ten internetowy świat, ale gdy widzę (albo czytam) jak ktoś cierpi to włącza mi się opcja Troskliwa Ola :)
Jeszcze nigdy nie byłam tak po uszy w kimś zakochana, więc do końca nie wiem jak to jest przeżyć tak magiczne uczucie, ale pamiętam jak bardzo bolało mnie to, gdy "mój chłopak" rzucił przez fejsa.
Ale wiesz co ci powiem? Świat jest piękny, a ludzie to świnie. Trzeba tą swoją wewnętrzną żałobę przeżyć i ruszyć dalej. Przynajmniej ja tak uważam, chociaż mam siedemnaście lat i niewiele znam się na życiu. :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu okazji do uśmiechu :)
Dziękuję ci za ten komentarz :)
Usuń