Przejdź do głównej zawartości

Brzoskwiniowa pianka do golenia, Isana

Gdy zaprezentowałam wam tę piankę od razu chciałyście wiedzieć jak się sprawuje. 
Skład: Aqua, Palmitic Acid, Triethanolamine, Glycerin, Butane, Propane, Aloe Barbadensis Gel, Lauryl Glucoside, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Cocamidopropyl Betaine, Polyquaternium-7, Tocopheryl Acetate, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, CI 16255, CI 19140.
No szału nie ma. Chociaż dość wysoko możemy znaleźć żel aloesowy, który doskonale nawilża i pielęgnuje skórę. 
Pianka jest w metalowym opakowaniu, jak dezodorant. Jak widzicie ma dość duży otwór przez który wydostaje się pianka. Przed użyciem należy ją trochę wstrząsnąć. Ma ona pomarańczowy kolor i przepięknie pachnie brzoskwiniami. 
Pianka łatwo się rozprowadza. A jak działa? Nadaje maszynce poślizg dzięki czemu golenie jest całkiem przyjemne. Z pewnością znacznie skraca ten proces, a i ogolimy wszystko dokładniej. Nie powoduje podrażnień, a nawet powiedziałabym, że przed nimi chroni, ponieważ wrastające włoski stają się coraz mniejszym problemem. Jest bardzo tani, w promocji niecałe 5 złotych. Wydajność raczej średnia, mam chyba pół opakowania, a używam ponad dwa tygodnie. Chociaż ja tam sobie jej nie żałuję :)

Komentarze

  1. Mam tą piankę i swietnie się sprawdza:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przekonuje mnie za bardzo ten brzoskwiniowy zapach...ale może.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest ok, ale wolę jednak żel z tej serii - jest delikatniejszy i lepszy :) Polecam jeżeli jeszcze nie próbowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie miałam, ale skoro polecasz to pewnie kupię

      Usuń
  4. Sama też lubię pianki Isany, sprawują się nieźle i mają świetną cenę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam, używam i jestem zadowolona - za taką cenę naprawdę warto:)

    OdpowiedzUsuń
  6. To z pewnością po aloesową nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j...

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego z...

Podsumowanie listopada

Nie wiem jak wy, ale ja właśnie uświadomiłam sobie, że za miesiąc o tej porze będziemy myśleć o Sylwestrze i podsumowaniach roku 2018. Nie wiem kiedy minęło, mam wrażenie, że od października odkąd wróciłam na studia czas zaczął płynąć trzy razy szybciej. Też tak myślicie? Podsumowanie robię trochę wcześniej niż zwykle, ponieważ jestem pewna, że nie uda mi się już skończyć rozpoczętych książek. Książek, no właśnie. Nigdy nie czytałam kilku na raz, ale myślę, że to świetna sprawa gdy czyta się pozycje o różnym ładunku emocjonalnym i odrębnej tematyce. Czasami powieść nam się podoba, ale po przeczytaniu 50 stron czujemy, że musimy ją już odłożyć. Wtedy taka zmiana klimatu mocno się przydaje. Koniec mojego wywodu, pora policzyć ile udało mi się przeczytać. W listopadzie przeczytałam 6 książek. Fajny wynik, satysfakcjonujący, ponieważ mam w tym miesiącu na koncie lekturę, którą nie dało się czytać szybciej i musiałam poświęcić jej sporo czasu. Mowa o książce Przemilczane Joanny Ostrow...