Ostatnio przywołałam trochę wspomnień. Spodobał mi się tamten temat i teraz chciałabym zapytać o coś podobnego.
Kto zaszczepił w was miłość do książek?
W moim przypadku byli to rodzice. Mama czyta mniej od taty, ale zawsze gdy jechali do miasta kupowali mi jakąś małą książeczkę w kiosku. Bez niej mogli się nie pokazywać w domu. Pewnego dnia wracaliśmy od babci i po drodze mijaliśmy bibliotekę. Razem z tatą poszłam się tam zapisać i to z nim wypożyczyłam swoje pierwsze lektury. Pamiętam, że była to pierwsza część serii o Tomku Wilmowskim i zbiór baśni polskich.
Dzięki komu wy jesteście molami książkowymi?
Zapraszam was na mojego nowego bloga, gdzie dzisiaj kolejny, mam nadzieję ciekawy przepis
W moim przypadku również była to mama. Też zawsze dostawałam jakąś książeczkę. Gdy podrosłam to już sama podbierałam jej książki z półki i do dzisiaj mi to nawet zostało ;) Zawsze znajdę u niej jakiś ciekawy i godny przeczytania tytuł.
OdpowiedzUsuńU mnie więcej książek znalazłabym chyba u taty :) Mama częściej czyta gazety i rozwiązuje krzyżówki :)
UsuńW sumie to... nie wiem. Mama czytała mi jak byłam mała, ale raczej rzadko. Czasem czytała mi starsza siostra, ale to też sporadycznie. Już jako dziecko miałam swoją kartę w bibliotece i zawsze, kiedy mama szła wypożyczyć sobie książki, szłam z nią po bajki, ale nie byłam wtedy takim molem książkowym, jak teraz. W sumie to moja prawdziwa przygoda z książkami rozpoczęła się, kiedy wypożyczyłam ze szkolnej biblioteki w podstawówce pierwszy tom Harry'ego Pottera. Zaczęłam czytać i czytam do dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńJa Harrego Pottera czytałam jakoś późno, chyba w gimnazjum. Z pewnością miałam już wtedy za sobą Zmierzch i Wiedźmina :)
UsuńO, to ja odwrotnie, Zmierzch był za namową koleżanek dopiero pod koniec gimnazjum :)
UsuńNo cóż, nieskromnie napiszę, że miłość do czytania książek otrzymałam w genach od mamy:)
OdpowiedzUsuńOj tam nieskromnie, trzeba się chwalić :)
UsuńTata- podczas gdy mama kupowała mi książki edukacyjne (przez które zraziłam się do czytania), tato wziął mnie raz do księgarni i kazał samej wybrać powieść. Od tego czasu przez pewien czas chodziliśmy co tydzień do sklepu i kupowaliśmy ,,Martynkę".
OdpowiedzUsuńMartynki niestety nigdy nie czytałam :)
UsuńJak byłam mała mama uczyła mnie wierszyków, które wypisywała z książek do zeszytu, który mam do tej pory :) Rodzice kupowali mi książeczki, miałam ich mnóstwo, jednak mama czytała umiarkowanie, nie jakoś bardzo, więc oni tylko zaszczepili tę miłość, która potem się rozrosła :)
OdpowiedzUsuńMi czytali dziadkowie, praktycznie całe dnie :)
UsuńWydaje mi się, że nikt , samo jakoś przyszło. Już w dzieciństwie sama czytałam sobie po jednej baśni braci Grimm na dobranoc. Jeśli chodzi zaś o samą umiejętność czytania to zdecydowanie mama.
OdpowiedzUsuńO widzisz :) Czyli właśnie tak musiało być :)
UsuńMoi rodzice ani siostra nigdy dużo nie czytali. Jestem jedynym molem książkowym w rodzinie.
OdpowiedzUsuńU mnie rodzice i dziadkowie czytają :)
Usuńja sama się zakochałam w książkach ;D
OdpowiedzUsuńO widzisz :)
UsuńJa sama poczułam miłość do książek odkąd nauczyłam się czytać :)
OdpowiedzUsuńCzyli jest was więcej :)
UsuńA ja nie mam pojęcia po kim odziedziczyłam miłość do książek, ponieważ w mojej rodzinie nikt, a nikt nie lubi czytać, chociaż moje babcia mi mówiła, że jak kiedyś była młoda to czasami czytała, więc może mam po nie miłość do literaturyj? Nie wiem.
OdpowiedzUsuńO widzisz, moja rodzina dużo czyta, więc myślałam, że to zawsze dziedziczy się po kimś :)
Usuńdużą rolę w tym, że ja czytam na pewno spełniła moja nauczycielka z gimnazjum od polskiego a jednocześnie wychowawczyni. Zadawała dla chętnych bardzo ciekawe lektury. Może też troszkę moja mama..... niby moja mama czyta dużo, ale jakoś mnie specjalnie nie namawiała do czytania.
OdpowiedzUsuńU mnie nauczyciele od języka polskiego to raczej odstraszali od czytania :)
UsuńDziadek zawsze czytał ze mną bajki, babcia też i zawsze kupowała takie książeczki o Reksiu, Bolku i Lolku itp. Jak miałam 5 lat to już potrafiłam czytać i nie wyobrażam sobie życia bez czytania :) Mama i tata też czytają :)
OdpowiedzUsuńJa to podobno nawet nie wiadomo kiedy nauczyłam się czytać, nikt mnie nie uczył :)
UsuńMnie zachęcił brat. On czytał, ja nie. Chciałam zobacyzc co o w tym widzi i zapytałam sie go jaka ksiazkę mi poleca. Polecił Harrego Pottera. Cała seria pokazała mi, że książki kryją w sobie wspaniałe przygody.
OdpowiedzUsuńO czyli coś innego, bo większość raczej mówi o rodzicach, dziadkach, a tu brat :)
UsuńU mnie mama, która przez kilka lat była bibliotekarką :D Ale podobnie jak Tobie, mnie też tata podrzucił Tomka ;)
OdpowiedzUsuńIch książki z młodości, więc podrzucają swoim dzieciom. Moimi książkami młodości był Zmierzch, wampiry i chyba raczej będę podrzucać Anię z Zielonego Wzgórza i Tomka swoim dzieciom :)
Usuńi Musierowicz i Mikołajka :D
UsuńNo właśnie :)
UsuńW moim przypadku była to mama. Jak z bratem byliśmy mali to zawsze wieczorem czytała nam bajki na dobranoc, później jak już umiałam czytać (miałam 5 lat i czytałam płynnie) to ja czytałam na głos. Brata niestety nie udało się zaszczepić miłością do książek. Ale jestem mega wdzięczna za to mamie :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Ja też jestem wdzięczna za to rodzicom, z resztą gdy umiałam czytać, miałam bujną wyobraźnię to jakoś nauka wydawała się zawsze łatwiejsza :)
UsuńRodzice, zwłaszcza tata i bibliotekarki z podstawówki ;)
OdpowiedzUsuńW podstawówce to pamiętam, że nawet ja byłam przez jakiś okres bibliotekarką :)
UsuńNie wiem, nie pamiętam kto mnie "zaraził" czytaniem. U mnie w domu zawsze wszyscy czytali, mieliśmy małe mieszkanie i cała jedna ściana była przeznaczona na książki - stały w dwóch rzędach. Książki zawsze były częścią mojego mikro świata i chyba już tak zostanie
OdpowiedzUsuńKto raz zaczął to już będzie czytał do końca życia :)
Usuń