Przejdź do głównej zawartości

Ostatnio na tapecie #2

Piękna piosenka, śpiewana w języku francuskim, a nie jak zawsze po angielsku. Ma swój klimat.
Też Indila. Kolejna piękna piosenka w jej wykonaniu.
Czasami lubię posłuchać też czegoś takiego. Peja to nie moje klimaty, ale ta piosenka jest taka prawdziwa i życiowa.
Ta też. Ogólnie jakoś dobrze to wszystko razem brzmi, że można odpłynąć. Przesłuchałam ją chyba ze 100 razy i jeszcze nie mam dość.
Inne klimaty, ale też spokojnie, romantycznie. Piękny teledysk z niesamowitymi leśnymi krajobrazami.

Komentarze

  1. uwielbiam Indilę, a SOS mam ustawione jako dzwonek w telefonie :) przecudowna melodia... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jak ja kocham francuski... Słuchanie takich piosenek to normalnie miód na moje uszy, dziękuję za to, że dzięki Tobie trafiam na Indilę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam piosenki w języku francuskim i ubolewam nad tym , że tak rzadko goszczą one w radiach. To jest balsam dla duszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tylko Indilę ostatnio słyszę, nic więcej

      Usuń
  4. Peja to również nie moje klimaty, ale za to Masters czasami słucham.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie Indila moze byc ze względu na francuzki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszą piosenką ciągle słyszę w radiu. Uwielbiam brzmienie języka francuskiego. Szkoda, że w mojej szkole nie można go się uczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie francuski jest, ale mało osób się go uczy :)

      Usuń
  7. Indila również mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na "Szczęście" miałam fazę jakoś pod koniec zeszłego roku szkolnego :p Teraz często słucham Masters :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam francuskie piosenki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*