Przejdź do głównej zawartości

Czas na dyskusję #10


Kochani, lubicie chodzić do kina? Może jednak wolicie oglądać w domu?
Ja z pewnością wybieram dom. Nie jestem typem domatora, ale w tym przypadku nie może być inaczej. Najważniejszym czynnikiem są u mnie pieniądze. Kino to teraz wydatek ponad 60 złotych dla dwóch osób. Przecież trzeba jakoś tam dojechać, kupić bilety po 25 złotych każdy. Do tego może coś do picia i nagle zwykły wypad zmienia się w wyprawę.
Do tego ludzie świecący komórkami, gadający, siorbiący i tacy co w ogóle nie wiadomo co w tym kinie robią. Wszystko tylko nie oglądają filmu. 
Dodatkowo nie wiem z czego to wynika, ale w kinie zawsze mi niewygodnie. Kręcę się, wiercę, robię cuda, a i tak zawsze chciałabym siedzieć gdzieś indziej.
Ostatni problem to filmy. Nie wiem czy moje kino jest takie ubogie, ale rzadko można trafić w nim na naprawdę dobry film.
Kino ma jednak swoistą magię i o ile w domu film mogę przerwać zawsze, to tutaj gdy już zacznę oglądać, wciąga.
Jeśli chodzi o dom to najważniejsza jest wygoda, zdecydowanie taniej, wszystko mamy na miejscu. Oglądamy co chcemy, nikt nam nie przeszkadza. 
Magię też można stworzyć, zgasić światło, zapalić świeczkę i już robi się niesamowicie romantycznie i magicznie. Co z wami?


Komentarze

  1. Raz na miesiąc albo dwa fajnie jest pójść do kina, ale tak co tydzień na przykład to myśle, że może sie to już znudzić. Sama za czesto nie chodze do kina, najcześciej najnowszy fimy oglądam za darmo an zalukaj.tv. Jak dla mnie kino to troche strata ksy tak jak powiedziałaś, ale z drugiej strony duży ekran ma w sobie to coś :))

    http://papierowa-kraina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ta magia jest fajna, ale jednak teraz trochę bardziej opłaca się oglądać filmy w domu.

      Usuń
  2. Lubię chodzić do kina, ale nie mam na to czasu i kasy, więc zazwyczaj pozwalam sobie raz na pól roku na takie kinowe seanse.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię zajść do kina od czasu do czasu, ze znajomymi ;) bilety dla studentów i uczniów są tańsze, w dodatku w roku akademickim mieszkam niedaleko kina, więc tylko oglądać :D choć i tak zazwyczaj chodzę na ekranizacje książek, by kino nie straciło swojego uroku i nie stało się dla mnie czymś powszednim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z ekranizacjami książek mam tak, że zanim przeczytam książkę to już dawno tego w kinie nie grają :)

      Usuń
  4. Kino tylko w przypadku blockbusterów, koniecznie efektownych i dobrze udźwiękowionych. Pozostałe gatunki wolę oglądać w zaciszu własnego pokoju, nie będąc rozpraszany szelestami, szeptami etc. Same kino mam pod nosem (no, kilometr od domu), chodzę więc na piechotę, w dodatku tylko we środy, kiedy dwa bilety są w cenie jednego :D Da się żyć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w tygodniu zazwyczaj nie mam czasu, a w weekendy bilety są strasznie drogie :)

      Usuń
  5. Nie lubię ani kina ani filmów rzadko cokolwiek oglądam . Jedynie ekranizacje książek.

    OdpowiedzUsuń
  6. O mamo nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w kinie.Nawał obowiązków i brakuje czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, bo do kina to już taka bardziej wyprawa, a w domu oglądam kiedy chcę, włączam, wyłączam :)

      Usuń
  7. Bardzo rzadko chodzę do kina, bo jednak bilety są drogie... A wiadomo, że na biletach się nie poprzestanie, zawsze jakieś picie i jedzonko trzeba kupić. Ale czasami się wybrać do kina nie szkodzi. Za to w domku bardzo lubię oglądać filmy z moim narzeczonym, jak leżymy przytuleni na łóżeczku :)

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod ostatnim zdaniem podpisuję się rękami i nogami :)

      Usuń
  8. w kinie bywam rzadko ale bardzo lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zalezy na jaki film. Jezeli jest to dramat to ogladam w domu, poniewaz jestem wrazliwa i wszystko mnie wzrusza, a ze nie lubie jak ludzie widza jak placze to ogladam w domu. Filmy z efektamy specialnymi, albo w 3D chetnie oglądam w kinie podobnie jak horrory.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wolę również oglądać w domu. Mogę sobie zatrzymać film w wolnym momencie i iść do toalety. No chyba, że jakoś bardzo mnie dany seans zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana, w pełni podzielam Twoje zdanie - w domu uwielbiam oglądać, w kinie nie...
    Świece, winko, coś pysznego z owoców czy bardziej kalorycznych przekąsek, tulenie, przerwy, kiedy tylko duża zapragnie :) Pozycje też dowolne - na siedząco, na leżąco, na bujaku... - uwielbiam domowe kino :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja raz na jakiś czas lubię się przejść do kina z moim narzeczonym, bo to świetna sprawa :) Zazwyczaj wybieramy taką porę i takie kino (Multikino, które jest mało uczęszczane przez ludzi, o dziwo :D , gdzie mamy pewność, że będziemy sami albo z niewielką garstką osób. Zazwyczaj nam się udaje :) A chodzimy tylko na premiery, które nas naprawdę zainteresują i nie możemy ich przepuścić :) W domu częściej oglądam seriale, bo szczerze mówiąc to wolę je, niż filmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja seriali nie lubię, oduczyłam się ich oglądania dawno temu :)

      Usuń
  13. Też lubię spokojnie obejrzeć filmy w domu, ale parę razy w roku chodzimy do kina, przeważnie na filmy, których się nie mogę doczekać :D (najczęściej są to ekranizacje - tylko najpierw muszę mieć przeczytaną książkę :P)

    OdpowiedzUsuń
  14. Coś jest na rzeczy z tymi pieniędzmi... Faktycznie kino czy teatr to dla dwóch czy trzech osób, to już wydatek. W domu też można zrobić atmosferę. I jest ten plus, że nikt mi nie świeci telefonem po oczach, nie zajada popcornu, nie gada etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teatr to już w ogóle wydatek, tym bardziej, że mieszkam w małym mieście i muszę jechać przynajmniej te półtorej godziny do najbliższego teatru.

      Usuń
  15. Lubię oglądać filmy w domu - bo jest ciszej niż w kinie, bo mogę zatrzymać jak potrzebuję, bo nikt mi nie zasłania, nie bawi się komórką no i PRZEDE WSZYSTKIM nikt nie siedzi ze śmierdzącym popcornem, taco czy innym śmierdzącym żarciem.

    Kiedy czytałam Twój post to przypomniała mi się ta reklama - uwielbiam ją - https://www.youtube.com/watch?v=hn3fqO0AAA8

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tak od czasu do czasu bywam w kinie, ale ogólnie to rzadko oglądam filmy, nawet w domu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*