Przejdź do głównej zawartości

210.Ferdydurke

Tytuł: Ferdydurke
Autor: Witold Gombrowicz
Stron: 295
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2004
Moje zdanie: Lektury szkolne są na ogół niezrozumiałe. Ta przechodzi jednak wszelkie granice. Moja pani od języka polskiego powiedziała, że to wspaniała zabawa. No cóż… Najwidoczniej lubimy inne zabawy, nawet literackie.
 Trzydziestoletni Józio budzi się pewnego dnia jako siedemnastolatek. Profesor Pimko prowadzi go do szkoły i upupia.
 Nie, nie rozumiem tej książki zupełnie. Według mnie autor przekroczył tutaj granice wszelkiego absurdu. Lubię, gdy coś w książce jest przesadzone, ponieważ to uwypukla niektóre fakty. Tutaj, mam wrażenie, autor nie wiedział kiedy przestać.  Absurd goni absurd. Fabuła to dla mnie zlepek zupełnie niezwiązanych ze sobą słów.
 Wielokrotnie otwierałam oczy szeroko ze zdumienia nie wierząc w to co czytam. Męczyłam się przy niej i z żalem spoglądałam na inne książki. Nie potrafię jej zrozumieć i nie przeczę, że komuś się spodoba. Co z niej zrozumiałam to spór o zachwycanie się nad dziełami Słowackiego, czy Mickiewicza. Jednocześnie jednak właśnie przerabiam ,,Ferdydurke”. Nauczycielka mówi, że zachwyca,  ale co zrobić jak nie zachwyca.
Ocena:1+/6
Zapraszam też na mojego drugiego bloga, dzisiaj nowy przepis
Sałatka Cezar

Komentarze

  1. Ja tam lubię Ferdydurke. To jest trochę filozoficzna książka, że tak powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, dużo alegorii, mniej więcej nawet domyślałam się co przedstawiają, ale jednak to nie dla mnie :)

      Usuń
  2. Ja tego nie przerabiałam i sądząc po twojej opinii to się bardzo z tego cieszę :) Chyba, że to dopiero przede mną. Ale wątpię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jednak tobie taka książka by się spodobała :)

      Usuń
  3. Nie mogłam się nie uśmiechnąć jak to czytałam. To nie jest prosta książka to nie jest książka na jednorazowe przeczytanie. Nie powiem żebym zrozumiała ją po pierwszym przeczytaniu, zaciekawiła mnie jednak na tyle by przeczytać ją drugi raz patrząc troszkę inaczej, bardziej dosłownie i spodobała mi się bardzo. Nie wiem czy masz chęć / możliwość przeczytania jej jeszcze raz - może tym razem zaskoczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, chyba się nie skuszę na ponowne spotkanie z Gombrowiczem. Może za parę lat? Wtedy będę doroślejsza :) Zobaczymy jak to wyjdzie :)

      Usuń
  4. To cudowna książka, oj i zabawa była. Nie jest to łatwa książka, język jest trudny i dopiero po kilku stronach można się przyzwyczaić, żeby wpaść w rytm. Ja wpadłam i Gombrowiczem się zachwycam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kusicie mnie żeby za jakiś czas przeczytać ją sobie jeszcze raz :)

      Usuń
  5. Ja ostatnio przeczytałam lekturę na konkurs kuratoryjny i mi się spodobała - "Buszujący w zbożu".

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu, to była chyba najgorsza lektura z technikum, jeszcze musiałam ją tłumaczyć całej klasie a sama nic z tego nie rozumiałam :/ Błeeeee....

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja podziwiam Gombrowicza i bardzo lubię Ferdydurke, ale każdy ma inne zdanie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm będzie to moja lektura, a więc zobaczę jakie wywrze wrażenie na mnie ta książka : :>

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz racje, lektury szkolne są na ogół niezrozumiałe i ja zazwyczaj ich nie czytałam wcale. Jedynie jakieś tam streszczenia itp. Powyższą książkę nie pamiętam, czy czytałam, mimo to i tak nie zamierzam po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po przeczytaniu streszczenia nie wiem co się w książce działo, więc staram się czytać :)

      Usuń
  10. nie czytałam wgl pierwszy raz o niej słyszę
    lektury z podstawówki / gimnazjum za wyjatkiem powieści Sienkiewicza wspominam dobrze, podobały mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi lektury rzadko się podobają, może dlatego, że czytam je przymusowo :)

      Usuń
  11. O matko... A niebawem to będzie moja lektura... Mnie też rzadko lektury przypadają do gustu, a już wgl te licealne :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam i nie mam zamiaru... Dobrze, ze już nie muszę czytać lektur i nikt mnie do tego nie zmusi :). Niektóre są owszem świetne, ale jednak większość odstrasza.

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety :( Mogliby troszkę odnowić tę listę :)

      Usuń
  13. Czytając tę recenzję, przypomniałam sobie jaka jesteś młoda. Dając 1 punkt takiej książce wykazałaś się ignorancją. Może lepiej byłoby zrezygnować z oceny w takim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje zdanie. Nie każdemu musi się wszystko podobać i nie wiem czemu mam nie oceniać czegoś z uwagi na fakt, że przez innych jest nazywane wielkim dziełem. Tak samo może być każdą inną książką. Wszyscy wychwalają, mówią jakie to super, a mi się to po prostu nie podoba.

      Usuń
    2. No dobrze :)
      Nie obrażamy się :)

      Usuń
  14. Nie przebrnęłam przez "Ferdydurke" do końca. I tak, mnie też możecie nazwać ignorantką, ale nie rozumiem tego utworu, nawet po analizie, którą przeprowadziliśmy na lekcji. I nie mam zamiaru robić do niej następnych podejść, są inne wielkie dzieła, które również są genialne, a nie sprawiają, że czytelnik czuje się jakby zwariował.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam tę książkę właśnie kilka lat temu, jako lekturę szkolną. Z tego, co pamiętam była dość trudna, jednak mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ooo kiedy to było? :D Dawno temu czytałam "Ferdydurke" i niewiele pamiętam, ale chyba jeszcze kiedyś sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*