Przejdź do głównej zawartości

Czas na dyskusję #11



Dopadł i mnie. Kryzys czytelniczy. Co jest w nim najgorsze to to, że nie wynika on z faktu, że nie chce mi się czytać, ale kompletnie nie mam czasu. Co wy robicie gdy dopadnie was czytelnicza choroba? 
Ja staram się rozciągać dobę przynajmniej do 30 godzin. Gorzej jest gdy po prostu zasypiam nad książką, wtedy średnio mi się udaje. Staram się też czytać książki, które wymagają mniej myślenia. 
Aby na blogu nie zapanowała martwa cisza publikuję inne posty. Cykle, które pojawiają się tutaj od niedawna. Podobają wam się? Może wolelibyście, żebym publikowała rzadziej, a tylko i wyłącznie o książkach? 
Wyrażajcie swoje opinie, a ja lecę czytać romans historyczny, który zaczęłam 11 dni temu?! Jak na mnie marny wynik. 

Komentarze

  1. W sumie to też takie coś mama z powodu braku czasu i handry jaką mam.. Publikuj co chcesz oby czesto, bo ja lubie tu wchodzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to się opublikowało? Miało jutro :) Cieszę się, że ci się podoba :)

      Usuń
  2. Również zdarza mi się "zawalić" czytanie, czasem po prostu coś mnie zniechęci, częściej zwyczajnie nie mam czasu. Jeśli masz pomysły na nie-recenzyjne posty - publikuj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :)
      Staram się jednak czytać, tylko nie wiem kiedy skończę tę książkę :)

      Usuń
  3. Od czasu do czasu mnie również dopada kryzys czytelniczy. Czasami z braku wolnego czasu, a innym razem z braku chęci. Wtedy odkładam książki na półkę i nawet do nich nie zaglądam :) Na szczęście nie trwa to długo i głód czytelniczy szybko się pojawia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się zaglądać, bo częściej to po prostu nie mam czasu. Chcę jednak przeczytać nawet te parę stron dziennie :)

      Usuń
  4. Jak mnie dopada kryzys czytelniczy to na 2 dni robię sobie całkowitą przerwę od czytania i wtedy spotykam się ze znajomymi, sprzątam, oglądam telewizję itp. Po tym czasie od razu nachodzi mnie ochota na czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak nie potrafię. Niby kryzys, ale nie mogę sobie zrobić od czytania przerwy :)

      Usuń
  5. Nie przejmuj się, nie moc przejdzie. Tymczasem, życzę powodzenia w czytaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie najlepszym lekiem na kryzys czytelniczy jest sięgnąć po jakąś bardzo dobrą, ale totalnie lekką i niewymagająca książkę. Np właśnie jakiś dobry romans historyczny. Skoro ten, który czytasz, Cię nie wciągnął, to polecam coś od Judith McNaught (Na zawsze albo Królestwo marzeń) albo serię o siostrach Hathaway Lisy Kleypas (3 i 5 tom są najlepsze )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ten romans jest super, tylko kompletnie nie mam na niego czasu :)

      Usuń
  7. kryzysy dopadają każdego, ale pocieszajace jest to ze one mijają ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też czasami dopada mnie taki kryzys. Tylko, ze mój właśnie czasami wynika z faktu, że po prostu nie chce mi się czytać :) I co robię? Nic, czekam :)
    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam ten ból, sama mam na czytanie bardzo mało czasu, czasami ledwie udaje mi się przebrnąć przez kilka stron dziennie i nawet jeśli książka jest mega ciekawa to pół miesiąca nad nią siedzę :) Ale... nie liczy się ilość, a jakość :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba właśnie przechodzę to samo. Miałam kryzys na początku roku, kiedy to żadna książka we mnie "nie wchodziła". Teraz z kolei czytam mało z braku czasu. Ale najlepiej chyba chwycić wtedy po coś lekkiego, krótkiego, co czyta się szybko. Nigdy natomiast nie wmuszaj w siebie książki, gdy jesteś zmęczona, bo czytanie na siłę nie jest przyjemne. Za to korzystaj z każdej wolnej chwili, nawet z 10-minutowej przerwy, by przeczytać choć kilka stron. To stanowczo pomaga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, gdy czytam na siłę to nawet nie wiem co czytam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*