Czasami sam dziwię się głupotom, które robię.
Właśnie takimi słowami rozpoczyna się powieść Cała prawda o szczęściu Sawyer Bennett. Christopher Barlow jest zdruzgotany i zrozpaczony tym, że jego życie rozpadło się na kawałeczki. Miał wspaniałą dziewczynę i pracę we wojsku, który wyrwała go z monotonnego życia w rodzinnej miejscowości. Jeden nieudany ruch i na minie traci nogę i część ręki. Trudno po czymś takim dojść do siebie, a chłopak jest jeszcze obrażony na cały świat. Popada w konflikt z prawem i musi odbyć przymusowe zajęcia w grupie wsparcia. Poznaje tam ludzi takich jak on, nieumiejących poradzić sobie z tym co przygotował dla nich los. Zupełnie niespodziewanie, wbrew sobie, wyrusza z nimi w podróż po Stanach Zjednoczonych. Czy wspólnie spędzony czas nauczy ich czym jest szczęście?
Sawyer Bennett to autorka mało znana jeszcze w Polsce, ale odnosząca już mnóstwo sukcesów za granicą. Pomysł na tę książkę zrodził się przez przypadek z życia. Autorka naprawdę spotkała kiedyś weterana wojennego, któremu chciała podziękować za służbę. Została bardzo obcesowo potraktowana, chłopak nie chciał jej wdzięczności.
Muszę przyznać, że podczas czytania tej książki wiele razy biłam się z myślami i aż do ostatniej strony nie wiedziałam jaka będzie moja ostateczna opinia. To dobrze, ponieważ to znaczy, że nie pozostawia obojętnym, a to w powieściach jest chyba najważniejsze. Zupełnie nie wiedziałam jak ocenić głównego bohatera Christophera. To z jego punktu widzenia śledzimy całą historię. Gdy zaczynamy czytać jest on ogromnie irytujący, obrażony na cały świat i uprzykrzający życie każdemu kogo spotka. Później zastanowiłam się, że przecież jego życie całkowicie się zmieniło. Stracił nogę i część dłoni, przeżył mnóstwo bólu i cierpienia. Tak traumatyczne przeżycia muszą zostawić ślad na psychice każdego człowieka. Nie chcę go usprawiedliwiać, czasami zachowywał się po prostu podle. Myślę jednak, że miał prawo do zgorzknienia i rozczarowania swoim losem.
Cała prawda o szczęściu to powieść tocząca się praktycznie całkowicie w drodze. Bohaterowie odbywają swoją podróż życia. Przebywają ze sobą mnóstwo czasu, ich charaktery się ścierają. Mamy tutaj całą paletę różnorodnych charakterów. Christopher, o którym pisałam wam już wcześniej. Wiecznie upalona gotka. Chłopiec chorujący na raka, który wkrótce umrze oraz dziewczyna wiecznie zadowolona z życia. Te zupełnie odmienne postaci mają szansę wiele się od siebie nauczyć, sprawić, że łatwiej im będzie znieść przeciwności losu. Ich psychika nie została mocno rozudowana. Mamy jednak tyle ile potrzeba by zrozumieć sens tej opowieści o szczęściu i wzruszyć się tym co spotkało nasze postacie.
To historia o tym, że szczęście jest czasem na wyciągnięcie ręki. Czasami wystarczy tylko po nie sięgnąć, przestać być zgorzkniałym i obrażonym na cały świat. O tym, że naszym celem jest stawianie czoła przeciwnościom losu. Nie warto marnować tych kilku chwil naszego cennego życia na umartwianie się. Myśleliście, że recepta na szczęście będzie bardziej wyrafinowana? Nic bardziej mylnego. Po prostu to niezwykle oczywiste, a jednak zbyt często o tym zapominamy.
Podsumowując, mimo tego trudnego dla mnie początku powieść mi się spodobała. Pozwoliła uronić kilka łez, zastanowić się nad tym czym dla mnie jest szczęście. Trzeba czytać ją z pewnym dystansem do głównego bohatera, brać poprawkę na jego traumatyczne przeżycia. W innym wypadku popsujemy sobie radość płynącą z tej lektury. Czyta się niezwykle szybko, jeden, góra dwa wieczory, a zakończenie może wbić nas w fotel. Czegóż chcieć więcej?
Ocena: 4+/6
Tytuł: 359.Cała prawda o szczęściu
Autor: Sawyer Bennett
Stron: 301
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2017
Za niespodziankę dziękuję wydawnictwu Filia
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)