Przejdź do głównej zawartości

Czas na dyskusję nr.3

Dzisiaj temat związany z kulturą, ale tym razem nie z książkami. Chyba każdy z was lubi słuchać muzyki. Słuchacie jednego gatunku czy tego co wam wpadnie w ucho? 
Wiele razy spotkałam się z opinią, że jeśli słucham tego co mi wpadnie w ucho to jest to tandeta, ponieważ powinno się mieć określony jakiś gatunek muzyki. Podobno to co jest do wszystkiego jest do niczego i tak dalej. Mówi się, że tak mówią osoby, które nie znają się na muzyce. Ja zupełnie się z tym nie zgadzam. Słucham muzyki, a nie gatunków.
Słucham w zależności od nastroju. Czasami jakiś smętów, innym razem bardziej energetyzujących kawałków, nie straszne mi też disco polo. Słucham tego co lubię i zupełnie się tego nie wstydzę, że nie mam jasno określonych preferencji muzycznych. Jak jest z wami? 
To co mi ostatnio wpadło w ucho.
Jak widzicie zupełnie różne.

A teraz piosenka, której słucham już kilka lat

Komentarze

  1. Ja kiedyś słuchałam wszystkiego, od poważnej muzyki, po rock a teraz cokolwiek, co wpadnie w ucho. A Piha uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pih ma piosenki chyba z najgłębszym przesłaniem jeśli chodzi o raperów. I ta muzyka też jest piękna :)

      Usuń
  2. Ja słucham rożnej muzyki, jednak z przewagą rocka. Kocham One Republic <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazwyczaj słucham polski pop i rock, ale nie stronię też od innych gatunków. Ostatnio np. polubiłam muzykę klasyczną oraz indiańską.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja słucham głównie popu ballad i ogólnie polskiej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
  5. To, że ktoś słucha wszystkiego nie oznacza, że to tandeta - czasami ciężko uciec przed kawałkiem, który wpadł w ucho, choćby nawet to było disco polo ;) ja osobiście kocham jeden zespół - The Rasmus - ale słucham dużo rocka, popu, a nawet wspomnianego disco i jakoś mi to wisi co mi ktoś o tym powie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Zjadacz czerni 8 Katarzyna Grochola

Czym jest miłość? Jaki ma dla ciebie kolor, zapach, fakturę? Myślę, że ile osób, tyle odpowiedzi na te pytania, ponieważ to uczucie, które występuje w różnorodnych kolorach i można odmieniać je przez wszystkie przypadki. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna, a autorce Katarzynie Grocholi udało się idealnie nakreślić to w swojej najnowszej i niezwykłej książce Zjadacz czerni 8. Na pierwszy rzut oka to zbiór opowiadań, a jednak to powieść, w której każdy rozdział to inna historia, która tylko pozornie nie łączy się z kolejnymi, jest nawet napisana w charakterystycznym dla siebie i bohaterów stylu. Mogłoby się wydawać, że zostały tutaj umieszczone zupełnie przypadkowo, a jednak im głębiej się zastanowić i wniknąć w ich sens tym bardziej okazuje się, że wspólną składową jest barwna różnorodność miłości. Niektóre historie są w lepsze, inne gorsze, a może to tylko moje odczucia, okoliczności w jakich obecnie się znajduję i bagaż doświadczeń, który każdy z nas nosi? Pole do interpretacji j

Evvie zaczyna od nowa Linda Holmes

Evvie zaczyna od nowa to historia o przebywaniu żałoby, ale nie w klasycznym wydaniu, a wtedy gdy trzeba pożegnać się ze starą wersją siebie. Precyzyjniej to historia o ludzkich oczekiwaniach, które dla niektórych są zbyt ciężkie do udźwignięcia. Ludzie myślą, że wiedzą o innych wszystko, doskonale odgadują ich emocje, a jednak prawda jest zupełnie inna. Narzucając swoje oczekiwania, nawet w dobrej wierze mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Evvie jest właśnie na takim życiowym zakręcie, gdy boleśnie mierzy się z oczekiwaniami innych. W dniu swojego odejścia od męża dowiaduje się o jego śmierci i zostaje wdową, której odczucia wymykają się wszelkim konwenansom. Na jej drodze staje Dean, który tak jak ona nie radzi sobie z własnymi odczuciami.   Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem byłoby to poprawna. Jest przyjemna, subtelna, świetnie się ją czyta. Ponury sposób w jaki los zadrwił sobie z głównej bohaterki skupia uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Do tego zosta

Podsumowanie września

Wrzesień za mną. Ufff... Ostatnimi czasy staram się rozciągać dobę do przynajmniej 48 godzin. Czasami prawie się udaje, czasami ze zmęczenia zasypiam w trakcie. Jest męcząco, nawet nie spodziewałam się, że tak może wyglądać klasa maturalna, tym bardziej w mojej, kochanej szkole. Wychowawczyni powiedziała, że przy naszym trybie nauki nie powinniśmy już nic robić w domu. Co dopiero jak z dnia na dzień mamy 15 stron A4 słówek z angielskiego. Tak mijał mi wrzesień. Co z książkami?  Przeczytałam 3 książki. Szału nie ma, obiecuję poprawę, ale czy mi się uda? Zrecenzowałam 5 książek. Więcej, bo miałam zapasy, które już się jednak pokończyły. Obserwatorów mam 186. Jeden ubył :)  Za to przynajmniej na facebooku przybyło i jest 571. Było 544. Parę dni temu świętowałam też 100 tysięcy wyświetleń mojego bloga. Dziękuję wam.  Licznik zatrzymuję na 101 830. Przybyło 14 186.  Nie wiem jak to się stało, ale pobiłam 13 tysięcy z sierpnia.  Kochani jesteście :*